Koło nazywa się Inicjatywa Dialogu i skupia jedynie czterech parlamentarzystów. W sejmowej arytmetyce to jednak licząca się siła. Po tym, gdy we wtorek klub PO opuścił konserwatywny poseł John Godson, koalicja PO-PSL ma tylko trzy głosy przewagi w Sejmie. To niewiele, biorąc pod uwagę częste nieobecności na sali obrad.
Koło powstało pod koniec czerwca i dotąd popierało Platformę w najważniejszych sprawach. Choć Ruchu Palikota ostro sprzeciwiał się przywróceniu uboju rytualnego, jego czterej byli posłowie poparli projekt rządowy w tej sprawie. Zgodnie z wytycznymi rządu głosowali też przy budzącej wiele emocji uchwale o zbrodni wołyńskiej i poprali projekt zawieszenia budżetowych progów ostrożnościowych. Dlatego w Sejmie nieoficjalnie mówiło się o porozumieniu zawartym między uciekinierami z Ruchu Palikota a partią Donalda Tuska,
Jednak zakończone w piątek posiedzenie Sejmu pokazało, że premier nie może być pewny zachowania Inicjatywy Dialogu. Po raz pierwszy w ważnej dla PO sprawie zagłosowała inaczej niż chciał rząd, wstrzymując się w sprawie nowelizacji ustawy budżetowej.
Szef Inicjatywy Dialogu Bartłomiej Bodio mówi „Rz", że przed głosowaniami jego koło spotkało się rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem. – Znając sytuację budżetową zaproponowaliśmy konkretne rozwiązania, mogące ją poprawić. Dotyczą poprawy funkcjonowania rynku zbrojeniowego, wdrożenia w transporcie tzw. systemów inteligentnych, polityki klastrowej i reformy służby zdrowia. Wypracowaniu tych rozwiązań nasi połowie poświęcili ostatnie dwa lata w Sejmie. Jesteśmy gotowi do współpracy z rządem przy założeniu, że weźmie pod uwagę nasze propozycje – tłumaczy.
Wiceszef Ruchu Palikota Artur Dębski przewiduje, że Inicjatywa Dialogu będzie coraz częściej stawiać twarde warunki Platformie. – Będą handlować się, próbując podnieść swoją wartość – tłumaczy.