Rok 2013 zaczął się dla premiera od dyskusji wokół planów zwiększenia liczby fotoradarów, później była nowelizacja budżetu, nacjonalizacja OFE i niekończące się wojny o władzę w PO. Gdy po tych wszystkich politycznych bataliach ośrodek Homo Homini spytał respondentów o największego politycznego przegranego 2013 roku, ponad połowa wskazała Donalda Tuska.
– Jego przywództwo nie okazało się dobre na czas kryzysu. Cytując jego własne słowa, stworzył ekipę na czas ciepłej wody w kranie, gdy sytuacja jest lepsza – tłumaczy dr hab. Norbert Maliszewski, specjalista od marketingu politycznego.
Drugie miejsce zajął prezes PiS Jarosław Kaczyński, jednak ze sporym dystansem do premiera. Dostał 14 proc. głosów. Zdaniem ekspertów na taką ocenę wpłynęła zła passa pod koniec roku. – Pojawiły się afery z posłami Adamem Hofmanem i Tomaszem Kaczmarkiem, a z moralnej rewolucji proponowanej przez PiS wyszły nici – mówi Maliszewski. Zdaniem politologa, dr. ab. Rafała Chwedoruka, Kaczyńskiemu zaszkodziło też podgrzewanie emocji związanych ze Smoleńskiem. Antoni Macierewicz, szef sejmowego zespołu zajmującego się katastrofą, znalazł się zresztą na czwartym miejscu zestawienia. Wyprzedził go Janusz Palikot.
Według socjologa dr. Jarosława Flisa jego sytuacja jest gorsza nawet niż Tuska. – Zanim gruby schudnie, chudy umrze z głodu. Błędy premiera były większe, jednak PO spadła na sondażowe drugie miejsce, a Palikot pod próg wyborczy – tłumaczy.
Do kogo należał rok 2013? Pytani o autorów największego politycznego sukcesu eksperci wymieniają prezydenta Bronisława Komorowskiego i szefa SLD Leszka Millera. Zdaniem dr. Flisa na prawdziwych politycznych zwycięzców i przegranych musimy poczekać do majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. – To był rok, gdy wszystko drżało, trzeszczało, ale na razie nic się nie posypało. To może zmienić się po wyborach – komentuje socjolog.