Jak co miesiąc na placu Piłsudskiego w Warszawie odbyły się obchody miesięcznicy katastrofy smoleńskiej z 2010 r. W poniedziałek na miejscu pojawił się m.in. były premier Jarosław Kaczyński oraz inni politycy Prawa i Sprawiedliwości. Byli też protestujący. Gdy prezes PiS przemawiał, jego wystąpienie zakłócał mężczyzna, który przez megafon krzyczał „kłamca”.
Jarosław Kaczyński na miesięcznicy smoleńskiej. „To był zamach Putina”
Prezes PiS rozpoczął od stwierdzenia, że uroczystości są zakłócane „wbrew prawu” i przy obojętności policji, która - przekonywał - zgodnie z prawem powinna reagować. - Przypominamy wielką zbrodnię, zbrodnię dokonaną przez Putina, przez jego ludzi, z bardzo prawdopodobnym udziałem jego ludzi także w Polsce, tych ludzi, którzy tutaj przez cały czas prowadzą swoją kampanię - mówił Kaczyński dodając, że chodzi o prowadzoną „przy pełnej tolerancji obecnej władzy (...) odrażającą, obrzydliwą putinowską kampanię, która uderza dzisiaj już nie tylko w twierdzenie, oczywiste i prawdziwe, że był to zamach, zamach Putina, ale uderza w samą ideę wspominania Smoleńska i jego ofiar, tych, którzy tam polegli”.
Czytaj więcej
Na profilu premiera Donalda Tuska opublikowana została jego odpowiedź na posunięcie prezesa Trybu...
- To się nie podoba, to ma być zapomniane. Tego żąda Putin i jego polscy sojusznicy. Sojusznicy, którzy kiedyś dokonali resetu i którzy dzisiaj ciągle rządzą Polską na skutek błędu, na skutek tego, że wielu ludzi uwierzyło w to, że będzie lepiej, uwierzyło w obrzydliwe kłamstwa Tuska - człowieka, który był gotowy dosłownie niemalże klękać przed Putinem po dokonaniu zbrodni, który oddał mu wszelkie prawa do prowadzenia śledztwa, czyli do jego sfałszowania - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.