Nawet w uwagach końcowych, które są szansą dla kandydatów, by zwrócić się bezpośrednio do wyborców z przesłaniem, Donald Trump zamiast zaprezentować się wyborcom, atakował swoją rywalkę. – Ona mówi, że zrobi to, że zrobi tamto. Ale czemu tego nie zrobiła tego od trzech i pół roku? – pytał były prezydent, podczas gdy Kamala Harris podsumowała debatę oraz to co chce zaoferować wyborcom. – Zobaczyliście (w tej debacie – red.) dwie wizje kraju (…). Możemy wybrać drogę naprzód. Ja będę przywódcą, który broni naszych praw i wolności, w tym prawa kobiety do ochrony swojego ciała i zdrowia. Będę prezydentem, który troszczy się o ludzi, a nie o siebie – zapewniła, zarzucając wcześniej w debacie Trumpowi, że nie ma planu na swoją prezydenturę i że chce zaoferować ulgi podatkowe najbogatszym, a jego zamiary wobec gospodarki rozbujają inflację.
Debata prezydencka w USA. Potknięcia Kamali Harris
Donald Trump miał problem ze skupieniem się na zadawanych pytaniach, ale wystąpienie Kamali Harris też nie było idealne. Nie odpowiedziała wprost na pierwsze pytanie dotyczące gospodarki, ani nie przedstawiła nowych szczegółów swojej agendy, na które niektórzy, niezdecydowani jeszcze wyborcy czekali. Niemniej jednak sprawnie przypomniała Amerykanom swoje wcześniejsze obietnice dotyczące pomocy rodzinom z dziećmi, małym firmom, którym obiecuje ulgi podatkowe w wysokości 50 tysięcy dolarów, czy budowy przystępnych cenowo mieszkań. – Jestem przedstawicielką nowego pokolenia przywódców, którzy mówią, co jest możliwe i co możemy zrobić (…). Ludzie nie chcą tkwić w przeszłości, chcą zamknąć poprzedni etap i iść do przodu – powiedziała Harris.
Najważniejsze daty z życia Kamali Harris
PAP
Wiceprezydent podkreśliła, że to Donald Trump pozbawił Amerykanki prawa do aborcji oraz do opieki zdrowotnej w wielu przypadkach zagrożonej ciąży oraz że administracja Joe Bidena, wraz z Kongresem, wypracowała plan imigracyjny, który zakładał m.in. zwiększenie liczby funkcjonariuszy na południowej granicy, ale “Donald Trump namówił Kongres, żeby unicestwił ten projekt”.
Prezydent Trump tłumaczył się, że dzięki niemu o kwestiach dostępu do aborcji mogą decydować poszczególne stany. – Przez 52 lata był to temat, który dzielił Amerykanów – powiedział. Zapytany czy żałuje tego, jak postąpił 6 stycznia, w dniu, w którym doszło do szturmu jego zwolenników na Kapitol stwierdził, że “nie miał z tym nic wspólnego”. Zrzucił przy tym winę za chaos jaki zapanował w Waszyngtonie na ówczesną przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oraz burmistrz Waszyngtonu, których – jak mówił - informował ich o zgromadzeniu jego zwolenników.