1 sierpnia minister edukacji Barbara Nowacka opublikowała rozporządzenie, które zmienia zasady organizacji nauki religii w szkole. Umożliwia łączenie uczniów w grupy międzyoddziałowe czy międzyklasowe, nawet wtedy gdy w danej klasie jest więcej niż siedmiu uczniów. Spowoduje to, że w jednej grupie zajęciowej będą uczniowie w różnym wieku i o różnym poziomie wiedzy. Zasady te zostają wprowadzone od 1 września bez porozumienia z Kościołami. Co pan profesor na to?
Jako prawnik skupię się na aspekcie legislacyjnym i proceduralnym tej regulacji. A najpierw jako prezent wręczę panu kserokopię oryginału archiwalnego rozporządzenia z 1992 r. ministra edukacji Andrzeja Stelmachowskiego, gdzie widnieją poza podpisem ówczesnego szefa MEN podpisy liderów 12 Kościołów nauczających wówczas religii w szkolnictwie publicznym. Jest to dokument historyczny, który wskazuje jednoznacznie, że zgodnie z art. 12 ust. 2 wciąż obowiązujących przepisów ustawy o systemie oświaty z 1991 r. zmiana rozporządzenia z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizacji nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach powinna nastąpić w porozumieniu z Kościołem katolickim, Kościołem prawosławnym oraz innymi oficjalnie działającymi Kościołami i związkami wyznaniowymi. A przynajmniej z tymi, które nauczają religii w systemie oświaty publicznej.
Według danych uzyskanych przeze mnie w Ministerstwie Edukacji Narodowej w maju tego roku takich kościołów jest 22. Od Kościoła katolickiego poczynając, na Lidze Muzułmańskiej kończąc. Część mniejszościowych Kościołów i związków wyznaniowych ze względu na silne rozproszenie swych wiernych, a więc małą ich liczbę w jednym miejscu, naucza religii w punktach pozaszkolnych, gdzie uczestniczą uczniowie z różnych szkół, ale punkty te funkcjonują w ramach publicznego systemu edukacji. Oceny z religii tam uzyskane są przepisywane na świadectwa szkolne.
Co oznacza dokładnie zawarty w ustawie termin „w porozumieniu z Kościołami i związkami wyznaniowymi”?
Zgodnie z paragrafem 74 ust. 1 pkt 2 zasad techniki prawodawczej, ustalonych w drodze rozporządzenia premiera w 2002 r., termin „w porozumieniu” oznacza, że organ wydający rozporządzenie musi uzyskać aprobatę innego organu lub innego podmiotu, jeśli przewiduje się taki podmiot. W tym wypadku są to zainteresowane Kościoły i inne związki wyznaniowe.
Pani minister Nowacka powinna zatem skierować do wszystkich związków wyznaniowych, przynajmniej tych, które nauczają religii w systemie oświaty publicznej, zaproszenie do dialogu, którego celem byłaby zmiana obowiązujących zasad organizacyjnych nauki religii w szkolnictwie publicznym. Można zastrzec, że brak odpowiedzi w określonym terminie przyjmuje się jako domniemanie aprobaty propozycji ministerstwa.
Można zasadnie polemizować, czy przepis art. 12 ust. 2 ustawy z 1991 r. jest poprawny od strony legislacyjnej. Moim zdaniem w świetle standardów konstytucyjnych z 1997 r. on jest wadliwy, ponieważ nie zawiera wytycznych co do treści właściwego rozporządzenia. Ale skoro istnieje i obowiązuje, to urzędujący minister ma obowiązek go przestrzegać albo zainicjować jego nowelizację przez Sejm. A tymczasem został ten przepis teraz wyraźnie zignorowany przez Ministerstwo Edukacji.