Prawica na fali w Europie

Gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się dziś, skrajna prawica stałaby się w nim trzecią siłą. To dzwonek alarmowy dla partii proeuropejskich.

Publikacja: 07.12.2023 03:00

Szef włoskiej Ligi Matteo Salvini

Szef włoskiej Ligi Matteo Salvini

Foto: PE

Na pół roku przed wyborami Parlament Europejski opublikował najnowszy Eurobarometr, czyli badanie europejskiej opinii publicznej. Jedna wiadomość jest dobra: 68 proc. deklaruje, że będzie głosować. To 17 pkt proc. więcej, niż wyniosła frekwencja w wyborach w 2019 roku.

Czytaj więcej

Bogdan Góralczyk: Viktor Orbán nie cofnie się przed niczym, a UE nie potrafi temu zapobiec

Frekwencja zawsze jest problemem – mieszkańcy UE mniej są zainteresowani wyborami europejskimi niż krajowymi. W Polsce ciągle chyba nie opadła gorączka wyborcza, bo w sondażu frekwencja wynosi u nas 76 proc., co daje nam czwartą pozycję w UE. Tymczasem pięć lat temu do wyborów poszło w Polsce tylko 46 proc. uprawnionych do głosowania.

Zwolennicy integracji tracą głosy

Mniejszym optymizmem napawają preferencje polityczne respondentów. Te dane zbiera portal Europe Elects. Gdyby obecne sondaże potwierdziły się przy urnach za pół roku, to głosy straciłyby partie proeuropejskie, a zyskały ugrupowania skrajne. Na czwarte miejsce awansowałaby grupa Tożsamość i Demokracja, która jest obecnie piątą siłą w PE. Należą do niej m.in. francuskie Zjednoczenie Narodowe pod wodzą Marine Le Pen, włoska Liga Matteo Salviniego, Partia Wolności Geerta Wildersa, która wygrała ostatnie wybory w Holandii, Alternatywa dla Niemiec czy austriacka Partia Wolnościowa. Wszystkie są otwarcie antyeuropejskie. Niektóre z nich przestały nawoływać wprost do wyjścia z Unii, bo okazało się, że szczególnie po brexicie, a potem po pandemii i wskutek agresji Rosji na Ukrainę opinia publiczna jest bardziej proeuropejska i dawna retoryka już się nie opłaca. Ale wszystko to partie antysystemowe, przeciwne procesowi integracji wewnątrz, a także rozszerzeniu UE, przeciwne solidarności wewnątrz UE rozumianej też jako np. polityka spójności na rzecz mniej zamożnych państw, wreszcie otwarcie antyimigranckie.

Czytaj więcej

Janusz Lewandowski: Federalna UE pod niemieckie dyktando? Nowe strachy na Lachy

Przy czym dobra lokata frakcji składającej się z tych partii to nie wszystko, bo trochę mniej na prawo, ale też na pozycjach eurosceptycznych, jest grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Do niej należy m.in. PiS oraz Bracia Włosi pod wodzą premier Giorgii Meloni. Według sondażu EKR też zyskuje. Obie te grupy sytuują się tuż za trzecią obecnie, liberalną frakcją Odnowić Europę, ale różnice są minimalne. Jeśli założyć, że obie grupy prawicowe zostaną zasilone przybyszami z partii, które do nich na razie nie należą – np. węgierski Fidesz mógłby wstąpić do grupy Tożsamość i Demokracja, a eurodeputowani nowego francuskiego ugrupowania Erica Zemmoura do EKR, to te różnice byłyby zniwelowane.

Europejczycy mniej się boją migrantów. Teraz boją się biedy

Na pół roku przed wyborami tracą wszystkie partie proeuropejskie: centroprawicowa Europejska Partia Ludowa, Socjaliści i Demokraci, wspomniani liberałowie, Zieloni, a także komuniści. Najbardziej liberałowie i Zieloni. Ciągle stan posiadania głównych partii dziś tworzących pakt proeuropejski – chadeków, socjalistów i liberałów – i dzielących się stanowiskami na czele najważniejszych instytucji, dawałby im większość. W sprawach, w których się zgadzają, mogliby wygrywać głosowania. Ale tam, gdzie są między nimi różnice, trzeba będzie budować inne koalicje. Z ostatnich sondaży widać, że w sumie prawica i centroprawica będą miały przewagę nad lewicą i centrolewicą.

Eurobarometr pokazuje, że przez ostatnie lata zmieniła się hierarchia trosk obywateli UE. O ile pięć lat temu, przed ostatnimi wyborami do PE, jako główny problem do rozwiązania przez eurodeputowanych respondenci wskazywali imigrację, to teraz jest ona dopiero czwarta. Na pierwszym miejscu znalazła się walka z ubóstwem, potem zdrowie publiczne i walka ze zmianą klimatu.

Na pół roku przed wyborami Parlament Europejski opublikował najnowszy Eurobarometr, czyli badanie europejskiej opinii publicznej. Jedna wiadomość jest dobra: 68 proc. deklaruje, że będzie głosować. To 17 pkt proc. więcej, niż wyniosła frekwencja w wyborach w 2019 roku.

Frekwencja zawsze jest problemem – mieszkańcy UE mniej są zainteresowani wyborami europejskimi niż krajowymi. W Polsce ciągle chyba nie opadła gorączka wyborcza, bo w sondażu frekwencja wynosi u nas 76 proc., co daje nam czwartą pozycję w UE. Tymczasem pięć lat temu do wyborów poszło w Polsce tylko 46 proc. uprawnionych do głosowania.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rozszerzenie UE w polu zainteresowania nowego polskiego komisarza
Polityka
Kamala Harris na prezydenta USA? Barack Obama przerwał milczenie
Polityka
Unia Europejska przekaże Ukrainie zyski z zamrożonych aktywów Rosji. Ursula von der Leyen: Nie ma lepszego symbolu
Polityka
Mariusz Kamiński w europarlamencie. „Panie komisarzu, pan jest głuchy i ślepy?”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Nigeryjski pomysł na protesty. Policja konfiskuje opony w całym kraju