W ataku na Agnieszkę Holland uczestniczą najważniejsi przedstawiciele państwa, z prezesem partii rządzącej PiS, prezydentem, premierem, ministrem obrony narodowej i ministrem spraw zagranicznych na czele. Temat zdominował na kilka dni kampanię wyborczą.
Jak informowała wcześniej „Rzeczpospolita”, PiS liczyło, że na zamieszaniu wokół filmu partii uda się zdobyć 2–3 proc. poparcia. Jednak prawie połowa ankietowanych w sondażu IBRiS przeprowadzonym dla „Rzeczpospolitej” i RMF FM uważa, że „zamieszanie wokół filmu Agnieszki Holland »Zielona granica« nie będzie miało wpływu na wynik wyborów”.
Czytaj więcej
Najwięcej ankietowanych w sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej", w tym głosujących na PiS, uważa że „Zielona granica” Agnieszki Holland nie wpłynie na wynik wyborów parlamentarnych.
W rozmowie z radiową Jedynką Paweł Szrot ocenił w poniedziałek, że „wszystko, co wcześniej reżyser Holland w swoich filmach przedstawiała, tutaj (w „Zielonej granicy” - red.) jest sprowadzone do prostackiej propagandy”. - Z tego co słyszałem, tam argumentacja jest użyta z gracją cepa bojowego - argumentował.
„Zielona Granica” Agnieszki Holland. Paweł Szrot porównuje z propagandowym filmem nazistów
- Mało kto pamięta, że 82 lata temu, również w czasie wojny, odbył się festiwal filmowy w Wenecji - mówił Szrot, przywołując film „Heimkehr” z 1941 roku, niemiecki obraz propagandowy kłamliwie przedstawiający losy niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce w 1939 roku. - Polscy żołnierze i urzędnicy są w nim przedstawieni jako psychopaci, którzy znęcają się nad mniejszością narodową niemiecką. Te wydarzenia też były wtedy przedstawiane jako relacja paradokumentalna - opowiadał szef Gabinetu Prezydenta