Minister Adam Niedzielski ujawnia tajemnicę lekarską
Minister zdrowia Adam Niedzielski, po krytycznym wobec jego resortu wywiadzie telewizyjnym lekarza, piętnuje go publicznie i ujawnia na co ów lekarz wystawił sobie receptę. Za ujawnienie tajemnicy lekarskiej, mający kandydować w wyborach z list PiS minister, nie ponosi odpowiedzialności. Dotychczas tajemnica lekarska, niczym tajemnica spowiedzi, była nienaruszalna. Prawo i przepisy nie chronią już jednak tych, którzy nadepną na odcisk władzy PiS. Widać to było choćby w przypadku sędziego Pawła Juszczyszyna, Igora Tulei, Beaty Morawiec, Włodzimierza Wróbla, Piotra Gąciarka czy prokurator Ewy Wrzosek. To tylko najbardziej znane nazwiska ze świata prawniczego, wobec których stosowane są szykany polityczne. Jeśli ktoś ze "swoich" w PiS ma problemy prawne, to gdy jest potrzebny partii, wyrok prawomocny wydaje sam Jarosław Kaczyński.
Obecny minister cyfryzacji i silny kandydat na posła z list PiS, Janusz Cieszyński, jako wiceminister zdrowia, w związku z aferą respiratorową, mógł popełnić przestępstwo i wyrządzić Skarbowi Państwa szkodę majątkową w wielkich rozmiarach. Prokuratura ustanowiła rekord przez kilkaset dni nie wydając decyzji w sprawie wszczęcia śledztwa, mimo że powinna to zrobić w ciągu 30 dni. Sprawę zamknął Jarosław Kaczyński. „Działania wyjaśniające ex post, które nie wykazały po stronie Ministerstwa Zdrowia żadnych przesłanek wskazujących na możliwość nadużyć, działań korupcyjnych lub innych czynów zabronionych przy zakupie respiratorów”– takie stanowisko zajął prezes PiS, będąc wicepremierem i szefem Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych. Efekt? Mimo straty przez Skarb Państwa milionów złotych, prokuratora nie wszczęła śledztwa, Cieszyński będąc protegowanym Mateusza Morawieckiego został ministrem cyfryzacji i ma kandydować z biorącego miejsca z list PiS. „Oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego zamyka temat" – stwierdził triumfalnie sam Cieszyński potwierdzając, kto ma decydujący głos w państwie i stoi ponad sądami i prokuraturą.
Prezes PiS przeprasza posła za CBA
Nie mniej ciekawy był przypadek posła PiS Arkadiusza Czartoryskiego, który odszedł z partii, która była według niego „zarządzana przez zastraszanie”. Zajmowało się nim CBA, w sprawie elektrowni w Ostrołęce. Ówczesna rzeczniczka PiS, Anita Czerwińska, po odejściu Czartoryskiego z ugrupowania sugerowała, że jego zachowanie może mieć coś wspólnego z toczoną przeciwko niemu sprawą. Jednak gdy partii rządzącej w Sejmie zabrakło większości, Jarosław Kaczyński osobiście zaangażował się w rozwiązanie problemu. – Chociaż tutaj nie było żadnych moich decyzji w tej sprawie, to chciałem, jako szef partii, a także jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powiedzieć o tym i nawet przeprosić publicznie pana posła, bo rzeczywiście sprawy długo się ciągnęły, zaszły zbyt daleko – powiedział Kaczyński. Prezes przeprosił Czartoryskiego, a poseł wrócił do PiS, która odzyskała większość. Polityk został następnie wiceministrem sportu i turystki, a teraz będzie kandydował w wyborach parlamentarnych startując z list PiS. Prezes rozgrzeszył potrzebnego mu posła.
Takich przypadków jest więcej. Michał Dworczyk, który łamiąc procedury i wysyłając pocztą prywatną, a nie szyfrowaną, informacje państwowe, doprowadził do afery mailowej, miał odejść z Kancelarii Premiera. Przestał być jej szefem, ale ministrem w KPRM wciąż jest i będzie kandydatem PiS w wyborach, jako człowiek niezbędny premierowi Morawieckiemu. Konsekwencji nie poniósł. Zobaczył kciuk Kaczyńskiego wzniesiony w górę. Partia go potrzebuje.
Czy minister zdrowia i prokurator Szarfański poniosą konsekwencje?