PiS poświęca Ukrainę, by uratować elektorat wsi. Pretekst to pestycydy

Rząd zablokował przywóz, a także tranzyt wszystkich produktów rolnych z Ukrainy, pod pretekstem pestycydów, które znaleziono w zbożu.

Publikacja: 17.04.2023 03:00

Rolnicy już od kilku miesięcy protestują przeciwko wwozowi zboża z Ukrainy do Polski

Rolnicy już od kilku miesięcy protestują przeciwko wwozowi zboża z Ukrainy do Polski

Foto: Karolina Misztal/REPORTER

Od soboty do końca czerwca żywość produkowana w Ukrainie nie może być importowana do Polski – czasowy zakaz przywozu nie tylko zbóż, ale też mięsa, mleka, jaj, owoców i warzyw wprowadził rząd po pilnym sobotnim posiedzeniu Rady Ministrów. Zakaz dla ukraińskiego zboża, masowo sprowadzanego od końca maja ubiegłego roku, był decyzją długo oczekiwaną przez wściekłych rolników.

Coś, co od miesięcy miało być niemożliwe – PiS tłumaczył, że zwolnienie z cła na żywość z Ukrainy wprowadziła w maju ubiegłego roku Komisja Europejska – zostało wprowadzone w życie z dnia na dzień. Powód? Ministerstwo Rozwoju i Technologii przyznało, że podczas kontroli produktów przywożonych z terytorium Ukrainy wykryto szkodliwe substancje (pestycydy) m.in. w pszenicy. Od dawna mówili o tym rolnicy i eksperci – Ukraina nie stosuje wyśrubowanych norm jak rolnictwo w UE, stosuje chów klatkowy, a kurczaki karmi mączką kostną, na wielką skalę produkuje m.in. kukurydzę GMO. Resort podkreślił, że celem jest „ochrona życia i zdrowia ludzkiego”. Podobnie dzień wcześniej zrobiła Słowacja i Węgry.

Czytaj więcej

Zamach PiS na Unię Europejską. Zakaz importu zbóż łamie dwa akty prawne

– To nic innego jak ucieczka do przodu rządu, który tę sytuację stworzył. Afera była tak duża, że PiS musiał objąć zakazem nie tylko zboże, ale całą żywność. Uważam, że ta decyzja jest zdecydowanie spóźniona i nie przyniesie efektów. Tym bardziej że nie usłyszeliśmy od rządu, co z towarem, który już wjechał do Polski. Kiedy i jak stąd wyjedzie? – wskazuje dr hab. inż. Arkadiusz Artyszak, prof. SGGW, kierownik Katedry Agronomii.

Jak zakaz odbierze Ukraina? Zdaniem Artyszaka należy odmitologizować myślenie, że ta decyzja zaszkodzi ukraińskiemu rolnikowi. – Tam bowiem takiego nie ma. Produkcją rolną na setkach tysiącach hektarów zajmują się potentaci, oligarchowie w spółkach z kapitałem międzynarodowym – wyjaśnia.

Alarmujące wyniki pierwszych kontroli zboża z Ukrainy ma wojewoda lubelski. Okazuje się, że co drugi importer zboża technicznego dokonał oszustwa jego przeznaczenia. To oznacza, że sprowadzał zboże techniczne (całkowicie poza kontrolą graniczną), które już po przekroczeniu granicy w Polsce stawało się nie tylko polskie, ale także przeznaczone do konsumpcji lub na pasze. Z powodu bliskości granicy z Ukrainą to ten region najbardziej dotknął masowy import zbóż, które miały iść do Afryki. Na pniu sprzedawano ją chętnym, m.in. firmom rolniczym, które chciały zarobić na niskiej cenie zboża z Ukrainy. Do dziś nie wiadomo, ile zboża trafiło do Polski i ile firm je sprowadziło. – Dopiero zbieramy takie dane – mówił w piątek „Rzeczpospolitej” Lech Kołakowski, wiceminister rolnictwa.

Czytaj więcej

Atomowa opcja zbożowa rządu. „Teraz to Ukrainie i UE będzie musiało zależeć na tym, by sprawę rozwiązać”

Kontrole zboża zlecone przez lubelskiego wojewodę Lecha Sprawkę rozpoczęły się na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku po naciskach rolników. Objęto nią 23 podmioty. – Do tej pory zakończyły się postępowania dotyczące 16 podmiotów, przy czym w siedmiu przypadkach stwierdzono nieprawidłowości związane ze zmianą przeznaczenia zboża i stosowne wnioski zostały skierowane do organów ścigania, a w dziewięciu – nie stwierdzono nieprawidłowości. W siedmiu przypadkach kontrole jeszcze nie zostały zakończone – wylicza rzeczniczka wojewody Agnieszka Strzępka. „Ofiarami” taniego zboża technicznego z Ukrainy padli renomowani, krajowi producenci mąki.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, kontrole w kilkuset podmiotach gospodarczych przeprowadzają w całej Polsce inspekcje sanitarne.

Rolnicy nie przerwali protestu przy granicy. Cały czas monitorują, co wjeżdża do Polski i w jakim stanie. – Już po wprowadzeniu rozporządzenia o zakazie pociągi ze zbożem z Ukrainy cały czas wjeżdżają na punkt LHS w Hrubieszowie – mówi nam Paweł Bis, rolnik.

Co więcej, zakaz obejmuje także tranzyt przez Polskę tych towarów. PSL od ubiegłego roku postulował, by wprowadzić kaucję na tranzyt, która byłaby zwracana na granicy, kiedy towar ten opuści Polskę. Okazuje się jednak, że rząd wie, że nie zorganizuje już ani transportu do Afryki, ani silosów w polskich portach.

„Kwestia tranzytu będzie przedmiotem dyskusji ze stroną ukraińską na temat zbudowania szczelnego systemu i gwarancji wyłącznie przejazdu produktów przez Polskę” – napisał w niedzielę na Twitterze minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: By ratować poparcie, PiS wbija Ukrainie nóż w plecy

– Przez wiele miesięcy nasz rząd udaje, że nic się nie dzieje i nagle podejmuje tak radykalne kroki. Przecież KE nie zabroniła kontrolować produktów na granicy, zniosła tylko cła. Ale myśmy sobie kontrole jakości odpuścili – dodaje prof. Artyszak.

PSL domagał się wprowadzenia kaucji na tranzyt. Rząd nie zorganizował ani transportu do Afryki, ani silosów w polskich portach.

Od soboty do końca czerwca żywość produkowana w Ukrainie nie może być importowana do Polski – czasowy zakaz przywozu nie tylko zbóż, ale też mięsa, mleka, jaj, owoców i warzyw wprowadził rząd po pilnym sobotnim posiedzeniu Rady Ministrów. Zakaz dla ukraińskiego zboża, masowo sprowadzanego od końca maja ubiegłego roku, był decyzją długo oczekiwaną przez wściekłych rolników.

Coś, co od miesięcy miało być niemożliwe – PiS tłumaczył, że zwolnienie z cła na żywość z Ukrainy wprowadziła w maju ubiegłego roku Komisja Europejska – zostało wprowadzone w życie z dnia na dzień. Powód? Ministerstwo Rozwoju i Technologii przyznało, że podczas kontroli produktów przywożonych z terytorium Ukrainy wykryto szkodliwe substancje (pestycydy) m.in. w pszenicy. Od dawna mówili o tym rolnicy i eksperci – Ukraina nie stosuje wyśrubowanych norm jak rolnictwo w UE, stosuje chów klatkowy, a kurczaki karmi mączką kostną, na wielką skalę produkuje m.in. kukurydzę GMO. Resort podkreślił, że celem jest „ochrona życia i zdrowia ludzkiego”. Podobnie dzień wcześniej zrobiła Słowacja i Węgry.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Ukrainiec ucieka przed poborem. Lawina wniosków o ochronę międzynarodową
Polityka
Zajączkowska-Hernik: Konfederacja będzie bronić obrotu gotówkowego
Polityka
Trzecia Droga przekłada termin prezentacji list wyborczych. Hołownia wskazał powód
Polityka
Obajtek odpowiada na wpis Tuska: Po ile dziś w Polsce paliwo?
Polityka
Sondaż CBOS: Gwałtowny spadek poparcia dla KO
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?