Michał Szułdrzyński: By ratować poparcie, PiS wbija Ukrainie nóż w plecy

Wprowadzając wraz z Orbánem zakaz przewozu żywności z Ukrainy, PiS odwraca się od Kijowa, otwiera kolejny spór z UE oraz trwoni kapitał moralny, jaki Polska zdobyła w ostatnim roku pomagając zaatakowanemu sąsiadowi. To dobra wiadomość. Dla Putina

Publikacja: 16.04.2023 21:00

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawia na konwencji rolnej Prawa i Sprawiedliwości w Łysych k. Ostr

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawia na konwencji rolnej Prawa i Sprawiedliwości w Łysych k. Ostrołęki.

Foto: PAP/Artur Reszko

Do centrali PiS musiały przyjść naprawdę alarmujące wyniki sondaży, pokazujące kłopoty rządzących i dobre notowania Konfederacji, skoro rząd zaprzeczył polityce wspierania Ukrainy.

Gdy zboże, które miało przejeżdżać przez Polskę w drodze do głodującej Afryki, pozostało w naszym kraju, prowadząc do załamania opłacalności produkcji rolnej, PiS postanowił uciec do przodu. Najpierw była dymisja ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, co jednak najwyraźniej nie uspokoiło nastrojów na wsi. W sobotę na partyjnej konwencji poświęconej rolnictwu Jarosław Kaczyński poinformował więc o wprowadzeniu przez rząd zakazu importu żywności z Ukrainy.

Czytaj więcej

Atomowa opcja zbożowa rządu. „Teraz to Ukrainie i UE będzie musiało zależeć na tym, by sprawę rozwiązać”

PiS chce pokazać rolnikom, jak bardzo o nich dba. Ale decyzja ta jest katastrofalna dla wiarygodności naszego kraju. Po pierwsze, prowadzi do bezprecedensowego konfliktu z Unią Europejską. Prawnicy mogą się spierać, czy i jak dalece sądownictwo jest wymienione w unijnych traktatach, ale co do wolnego handlu sprawa jest oczywista – to kompetencja, którą Polska oddała Brukseli. Stąd natychmiastowa reakcja szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Możliwe, że za jakiś czas Bruksela zmusi rząd w Warszawie do wycofania zakazu, a wtedy prezes PiS będzie opowiadać, że chciał „chronić” polskie rolnictwo, ale nie pozwoliła mu na to wstrętna Bruksela. Spirala niechęci wobec Unii będzie się rozkręcać, a napięcie między Warszawą i innymi unijnymi stolicami rosnąć.

Po drugie, decyzja PiS uderza w ukraińskie rolnictwo. Eksport jego produktów miał być źródłem zarobku w czasie niezwykle kosztownej wojny z Rosją. Za nieudolność polskiego rządu zapłacą więc rolnicy z Ukrainy, ale też szerzej tamtejsza gospodarka.

Wreszcie ruch PiS może skończyć okres dobrej prasy, jaką Polska cieszyła się na świecie z powodu pomocy okazanej Ukrainie. Było to źródło narodowej dumy, ale i też tzw. soft power naszego kraju, co dyskontowali politycy partii rządzącej podczas zagranicznych wizyt. Teraz Polska wysyła sygnał, że w logice kampanii wyborczej jest w stanie zrobić wszystko, nawet wbić nóż w plecy walczącej Ukrainie.

Czytaj więcej

PiS poświęca Ukrainę, by uratować elektorat wsi. Pretekst to pestycydy

Dotąd PiS narzekał, że Unia nie zrobiła dość, by pomóc Polakom, którzy pomagali Ukrainie. Teraz będzie narzekał, że UE, pomagając Ukrainie, szkodzi polskiemu rolnictwu. Każdy fikołek jest możliwy, by ocalić poparcie elektoratu przed wyborami.

A kto zyskuje na tym, że Polska wchodzi w ostrzejszy konflikt z Brukselą? Kto zyskuje na osłabieniu ukraińskiej gospodarki? Kto zyskuje na uderzeniu w opinię Polski jako wiernego przyjaciela i adwokata Ukrainy, który wspierał ją w walce z Rosją?

Nie, nie polscy rolnicy, lecz Władimir Putin.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Migracja w UE, czyli pyrrusowe zwycięstwo Kaczyńskiego nad Tuskiem
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jak zostać memem? Podbój internetu w stylu Jacka Protasiewicza zawsze kończy się tak samo
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po ataku Iranu na Izrael. Zachód musi być i policjantem, i strażakiem
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Prawo do aborcji nie równa się obowiązkowi jej przeprowadzenia
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Co nas – kobiety – irytuje w temacie aborcji