Meloni szuka więc ministra finansów, który uspokoi inwestorów. Zdaniem Bloomberga miał nim być był członek rady EBC Fabio Panetta, ale odmówił. Nad Tybrem mówi się więc o innym renomowanym technokracie, który służył wiele lat w banku centralnym Włoch: Daniele Franco.
Rynki finansowe mają też uspokoić dobre relacje z Brukselą. Nasi rozmówcy w Rzymie podkreślają, że Meloni będzie chciała na czas (czyli do końca roku) wypełnić 26 spośród 55 kamieni milowych, co jest warunkiem dalszego wypłacania przez Komisję Europejską wartego 200 mld euro Funduszu Odbudowy dla Włoch (żaden inny kraj nie dostał tak dużego wsparcia). Nowy rząd Meloni będzie też chciał wypełnić warunki skupowania przez EBC włoskiego długu. Jednak kluczowym testem dla nowego rządu złożonego z koalicji FdI, Ligi Mattea Salviniego i Forza Italia Silvia Berlusconiego będzie kształt budżetu państwa na przyszły rok. Musi zostać uchwalony przez parlament do końca roku, a więc już dwa miesiące po przypuszczalnym zaprzysiężeniu nowego rządu.
W kampanii wyborczej liderka Braci Włochów zapowiadała radykalne ograniczenie podatków, aby zdynamizować drepczącą przynajmniej od ćwierć wieku gospodarkę. Ale to już przeszłość. Przerażona efektem podobnych zapowiedzi w Wielkiej Brytanii przez nową premier Liz Truss Meloni wycofała się z programu, który zdaniem ekspertów mógł doprowadzić do rozdęcia deficytu budżetu państwa do około 6 proc. PKB przez najbliższe pięć lat.
Teraz przyszła premier woli ściśle konsultować swoje ruchy z odchodzącym szefem rządu, wielce szanowanym Mario Draghim. Pozostanie jednak pytanie, na ile jej koalicjanci zgodzą się na tak radykalny zwrot. Na razie tak Salvini, jak i Berlusconi wciąż zapowiadają, że chcą wprowadzić podatek liniowy (15 proc.) dla wszystkich, którzy zarabiają do 100 tys. euro rocznie. Ale Meloni nie zamierza też iść w ślady Warszawy i Budapesztu, gdy idzie o podważenie niezależności wymiaru sprawiedliwości. Na nowego ministra tego resortu typowany jest więc wielce szanowany sędziwy prokurator z Wenecji Carlo Nordio.
Testem nowych priorytetów włoskiej dyplomacji będzie cel pierwszej podróży zagranicznej, w jaką wybierze się nowa szefowa rządu. Nasi rozmówcy twierdzą, że na pewno nie chodzi o Brukselę – znak, że Meloni nie jest zainteresowana dalszym pogłębieniem integracji. Miejsce bliskiego współdziałania Maria Draghiego z Emmanuelem Macronem już zresztą zajął spór z Paryżem. W wywiadzie dla gazety „La Repubblica” francuska minister ds. europejskich Laurence Boone zapowiedziała, że Francja będzie się bacznie przyglądała przestrzeganiu przez Włochy zasad demokracji i rządów prawa, co wywołało oburzenie w Rzymie. Być może więc pierwszą wizytę zagraniczną Meloni złoży w Waszyngtonie – znak przywiązania, jakie żywi do relacji transatlantyckich. Gdyby się miała później pojawić w Warszawie, to raczej w ramach podróży do Kijowa. Meloni, w przeciwieństwie do Salviniego i Berlusconiego, konsekwentnie wspiera Ukraińców w walce z rosyjskim agresorem. Nowy włoski rząd będzie natomiast podzielał z władzami Polski i Węgier przywiązanie do tradycyjnej rodziny. Co prawda zapowiada, że nie podważy ustawy z 1978 r. legalizującej aborcję, to jednak Meloni podkreśla znaczenie większego przyrostu naturalnego. Choć, jak znak, który wskazuje drogę, ale sam nią nie podąża, osobiście tych zaleceń nie spełnia. Z partnerem żyje na kocią łapę i ma tylko jedno dziecko.