Kaczyński poza kolejnym politycznym wzmocnieniem premiera Morawieckiego przestrzegł też bowiem przed “spiskami” w partii. Bo to całkiem jasne, że w tej złożonej sytuacji - głównie jeśli chodzi o nastroje społeczne, kwestie dostępności węgla, obawy przed sezonem jesienno-zimowym - dalsza frakcyjna walka prowadzona też w mediach może prowadzić do dalszej destabilizacji sytuacji politycznej dla PiS. Zwłaszcza w chwilach, gdy - tak jak dziś poprzez najnowszy sondaż Kantar - opozycja szuka psychologicznego punktu zwrotnego, analogicznie do podobnej sytuacji jaka miała miejsce przed tym, jak PiS rozpoczęło marsz ku władzy przed wyborami w 2015 roku.
Czytaj więcej
- Bez mojej zgody premiera by się nie dało odwołać. Takiej zgody nie ma. To są wymysły - mówi pre...
Pytanie tylko na ile wywiad Kaczyńskiego będzie rzeczywiście skuteczny w tym, by wygasić tendencje odśrodkowe. A na ile potencjalne uspokojenie sytuacji - które przewidują też niektórzy nasi rozmówcy z PiS - będzie tylko przejściowym wyciszeniem sporów. Aż do kolejnego potencjalnego kryzysu, np. już za ponad miesiąc, gdy skończy się sezon wakacyjny i zacznie się jesień.
Otwarte pozostaje też inne pytanie - jak w takich warunkach PiS będzie prowadził kampanię wyborczą. Po drugiej stronie barykady, w Platformie powrót Donalda Tuska wyciszył większość wewnętrznych sporów (chociaż nie wszystkie). W PiS trend jest odwrotny. A już kampania w 2020 roku pokazała, że wewnętrzne napięcia przekładają się na pracę sztabu. W 2023 roku może być podobnie. I do powstrzymania tego procesu trzeba czegoś znacznie więcej niż tylko jednego wywiadu. Z czego prezes Kaczyński doskonale zapewne zdaje sobie sprawę.