Relacja z Jachranki
Dziennikarze nie mieli wstępu na salę kongresową, w której wygłaszane były płomienne przemówienia uczestników oraz przeprowadzane były głosowania. "Rzeczpospolitej" na chwilę udało się jednak zajrzeć za kotarę. Wrażenie robiła efektowna gra świateł, z dominującym kolorem zielonym, który nieodłącznie kojarzy się z PSL i zarazem symbolizuje nadzieję. Gdy przyciemniono oświetlenie, odbyła się projekcja krótkiego filmu pokazującego wpływ ruchu ludowego na historię Polski, z bohaterem Wincentym Witosem na czele. Następnie ponad tysiąc gardeł odśpiewało hymn Polski i rotę.
Wyniki wyborów na prezesa i szefa Rady Naczelnej PSL nikogo nie zaskoczyły - takie rozstrzygnięcia można było zakładać na długo przed kongresem. Jedynymi niewiadomymi były: liczba głosów, które uzyska stary-nowy prezes ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz i to, czy do rywalizacji z Jarosławem Kalinowskim stanie zgłoszony na kandydata przez delegatów, były premier Waldemar Pawlak. Gdy zrezygnował, stało się jasne, że europoseł może być pewny reelekcji na czwartą kadencję jako szef Rady, choć kontrkandydat Tomasz Pilawka uzbierał sporo, bo 213 głosów.
Szukanie rywala dla Kosiniaka-Kamysza
Problemem było znalezienie konkurenta dla prezesa Kosiniaka-Kamysza, bo statut PSL głosi, że w wyborach musi wziąć udział minimum dwóch kandydatów. Mijały kolejne godziny, w kuluarach mówiło się o dwóch osobach: byłym wiceministrze rolnictwa Czesławie Siekierskim i Stanisławie Rakoczym, skarbniku PSL. Żaden z nich nie palił się, by ponieść sromotną porażkę. – Szukanie kontrkandydata, to jak namawianie diabła, żeby wszedł do miski ze święconą wodą – mówił obrazowo jeden z ludowców. – Tym bardziej, gdy wszyscy zobaczyli owację na stojąco i gromkie brawa dla prezesa – dodawał.
Gdy namówiony w końcu został Rakoczy, podczas swojego przemówienia powiedział, że najmniej potrzebna PSL jest zmiana na stanowisku prezesa, co można było odczytać: głosujcie na Władka. „Władek, Władek!” - tak właśnie skandowali uczestnicy kongresu, gdy przemawiał jeszcze przed głosowaniem Kosiniak-Kamysz.