Blisko miesiąc po tym, jak agencja Associated Press podała informacje o nielegalnej inwigilacji za pomocą systemu Pegasus wobec adwokata Romana Giertycha, a później prokurator Ewy Wrzosek i senatora Krzysztofa Brejzy, w Senacie ruszyła nadzwyczajna komisja, która ma zbadać sprawę nielegalnych podsłuchów. Komisja została powołana, bo to opozycja kontroluje Senat i jego prace. Na jej czele stoi Marcin Bosacki, senator Koalicji Obywatelskiej. Komisja ma kompleksowo zbadać całą sprawę. I utrzymać ją w zainteresowaniu mediów oraz opinii publicznej.
– Kluczowe dla sukcesu komisji jest to, czy opozycja wytłumaczy wyborcom, że nielegalne podsłuchy i inwigilacja mogą dotyczyć i ich. To jest najtrudniejsze w tej sprawie – przekonanie obywateli, że to nie jest kolejna historia, która dotyczy tylko polityków – mówi nam Michał Kabaciński, były poseł, a teraz właściciel agencji PR.
Czytaj więcej
Polskie służby mogły mieć poczucie bezkarności, wierząc, że dostały do ręki cudowne narzędzie umożliwiające inwigilację dowolnej osoby, o której nigdy nikt się nie dowie. I pewnie dlatego rządzący tak długo zaprzeczali i kręcili w tej sprawie.
Komisja nadzwyczajna w Senacie nie ma uprawnień śledczych w przeciwieństwie do sejmowych komisji śledczych, ale opozycja i tak chce wykorzystać do maksimum efekt jej prac.
Trzy cele
W swoim wystąpieniu inaugurującym senator Bosacki stwierdził, że komisja ma trzy główne cele. – Pierwszym zadaniem komisji jest ustalenie, co się stało: czy, w jaki sposób, wobec kogo stosowano w Polsce system Pegasus, który jest – zdaniem wielu ekspertów – bronią cybernetyczną – mówił.