Charles Michel spontanicznie przyleciał do Warszawy, Angela Merkel zadzwoniła do Moskwy, a Ursula von der Leyen lobbowała w Waszyngtonie. Wszystko to w sprawie ataków hybrydowych Białorusi na Polskę oraz Litwę i Łotwę. Przekaz jest jeden: UE stoi za Polską i popiera jej wysiłki w ochronie granic, zachowanie Łukaszenki jest nieakceptowalne i musi spotkać się z międzynarodową reakcją.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest na tyle trudna, że UE nie krytykuje wprost Polski, za brak przejrzystości jej działań i niewyjaśnione przypadki wypychania imigrantów z naszego terytorium. Ale – jak słyszymy nieoficjalnie w Brukseli – temat poruszył Charles Michel w czasie spotkania z Mateuszem Morawieckim. – Powiedział mu, że w interesie Polski jest, żeby wpuścić międzynarodowych obserwatorów. Brak niezależnego przekazu będzie tylko karmił propagandę wrogą Polsce – relacjonuję przebieg spotkania wysoki rangą dyplomata UE. Ta przejrzystość ma też obejmować dopuszczenie dziennikarzy.
Czytaj więcej
Ostatnie wydarzenia na wschodniej granicy Polski to wielki test solidarności również dla całej Europy - napisał w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki.
Jednak w czasie konferencji prasowej po spotkaniu Michel nie był tak stanowczy i nie zajął stanowiska, gdy premier w odpowiedzi na pytanie dziennikarza RMF FM mówił, że media karmią się wrogą propagandą. – To było nieporozumienie, Michel usłyszał we francuskim tłumaczeniu, że to było pytanie do Morawieckiego i dlatego na nie nie odpowiedział – tłumaczą nam źródła z otoczenia przewodniczącego Rady Europejskiej. I przekonują, że Belg rozumie rolę mediów i uważa, że powinny relacjonować z polskiej granicy.
Problemem jest także brak zaproszenia dla przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy mogliby na miejscu sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Polska konsekwentnie odmawia zaproszenia Frontexu, unijnej agencji ochrony granic z siedzibą w Warszawie, tłumacząc, że ma wystarczające środki do ochrony granic. Ale Bruksela odpowiada, że chodzi o przejrzystość, o pokazanie, że to też granica UE i że Polska ma wsparcie Unii. Chce także uruchomić pomoc humanitarną. – Powtarzamy apel o dopuszczenie organizacji humanitarnych do granicy, żeby pomóc tam migrantom – powiedziała Dana Spinant, rzeczniczka Komisji Europejskiej. Warszawa poprosiła tylko w czwartek o przysłanie 2 ekspertów Europolu specjalizujących się w przemycie imigrantów. Nie wiadomo, czy zostaną oni dopuszczeni na tereny przygraniczne.