Paktować z diabłem by powstrzymać napływ migrantów

Polska nie przezwycięży kryzysu na granicy bez umów z reżimami w Mińsku i Moskwie – uważają Niemcy, Hiszpanie i Włosi.

Publikacja: 26.10.2021 18:29

Do hiszpańskich wybrzeży ciągle docierają imigranci. Na zdjęciu: kolejna grupa w porcie w Almerii

Do hiszpańskich wybrzeży ciągle docierają imigranci. Na zdjęciu: kolejna grupa w porcie w Almerii

Foto: AFP

Stawką jest utrzymanie swobody przekraczania granicy na Odrze i Nysie: jednej z najbardziej wymiernych korzyści członkostwa Polski w UE. Odchodzący szef niemieckiego MSW Horst Seehofer zapewnił niedawno co prawda, że Berlin nie ma w planach przywrócenia takich kontroli. Zaproponował wzmocnienie wspólnych, polsko-niemieckich patroli na Odrze i Nysie Łużyckiej. I pochwalił „bardzo, poważne starania Polski w uszczelnianiu granicy z Białorusią".

Ale też podkreślił, że jego zdaniem „klucz do rozwiązania kryzysu migracyjnego leży na Kremlu, bez którego poparcia Łukaszenko nie posunąłby się do prowadzenia takiej polityki".

Sentyment za Kaddafim

Analiza Berlina nie jest podzielana przez wszystkich w Warszawie. Tu wielu uważa, że wypychanie imigrantów na granicę z Polską to osobista zemsta Aleksandra Łukaszenki za postawę naszego kraju w trakcie demokratycznej rewolucji w Mińsku latem ubiegłego roku. Dyktator doszedł wtedy do wniosku, że polskie władze chciały doprowadzić do obalenia jego reżimu. W lipcu na jaw wyszły maile sprzed roku Mateusza Morawieckiego, w których uznał on za „polityczne złoto" kryzys za Bugiem: wsparcie dla ruchu wolnościowego miało umocnić jego pozycję. Szef rządu miał wówczas zlekceważyć ostrzeżenia o reperkusjach, jakich mogła za to doświadczyć mniejszość polska.

Czy to z Mińskiem, czy z Moskwą, ułożenie się Polski z autorytarnym reżimem dla powstrzymania migracyjnej fali oznaczałoby pójście w ślady innych krajów Unii.

– Witajcie w klubie – mówią „Rzeczpospolitej" wysokie rangą źródła dyplomatyczne w Rzymie.

Czytaj więcej

Imigranci. Odwet Białorusi

Włoskie władze w lutym 2017 r. zawarły umowę z uznawanym przez ONZ rządem w Trypolisie, która zakłada finansowe wsparcie za utrzymywanie migrantów. Podobny układ Włosi starają się też utrzymać z kontrolującym wschodnią część kraju generałem Chalifą Haftarem. Ocenia się, że w każdej chwili do Włoch gotowych jest ruszyć przynajmniej milion migrantów. A gdyby im się to udało, znalazłoby się wielokrotnie więcej naśladowców.

Umowa jest kontrowersyjna. W filmie „Libia: nie ma ucieczki z piekła" Sara Creta pokazała drastyczne warunki, jakie panują w libijskich obozach dla uchodźców. – Jest jasne, że Unia Europejska i jej kraje członkowskie są współwinnymi tej tragedii – powiedziała reżyserka. Zdaniem organizacji Missing Migrants tylko między styczniem i sierpniem tego roku zginęło w morskich odmętach ponad tysiąc migrantów zmierzających do Włoch.

Układ z Rabatem

Porozumienie jest wzorowane na umowie, jaką Angela Merkel zawarła w 2016 r. z tureckim przywódcą Recepem Erdoganem. Dziennik „La Repubblica" ujawnił, że na majowym szczycie premier Mario Draghi starał się przekonać Unię do zaangażowania finansowego w libijskie porozumienie, jak to jest w przypadku Turcji. Na razie zgody brak, bo w Libii nie ma wiarygodnego partnera. Stąd w Rzymie wielu żałuje zamordowanego w 2011 r. Muammara Kaddafiego.

Nie inną strategię przyjęła Hiszpania. W lutym rząd Pedro Sancheza przedłużył o kolejny rok współpracę z Frontexem w kontrolowaniu granicy z Marokiem, ale dopiero po przełamaniu poważnego starcia z unijną agencją. Ta domagała się dostępu do danych, które Madryt uważa za poufne. Kiedy przed 20 laty po raz pierwszy w kierunku Wysp Kanaryjskich ruszyła wielka fala imigrantów z Mauretanii, Hiszpanie nie zawahali się użyć marynarki wojennej, aby odepchnąć nieproszonych gości. Od tamtej pory ta strategia jest kontynuowana, ale Hiszpania woli, aby brudną robotę robiło Maroko. W zamian za poważne dotacje Rabat blokuje więc migrantom drogę do Cieśniny Gibraltarskiej i dalej ku Europie.

Najbardziej zdeterminowana jest jednak Grecja. Dla niewielkiego kraju fala uchodźców w 2015 roku okazała się śmiertelnym zagrożeniem. Tym bardziej, że kontroluje ją tradycyjny przeciwnik Aten: Turcja. Europejskie media regularnie donoszą więc o odpychaniu uciekinierów próbujących sforsować Morze Egejskie. Nie bez udziału Frontexu.

Stawką jest utrzymanie swobody przekraczania granicy na Odrze i Nysie: jednej z najbardziej wymiernych korzyści członkostwa Polski w UE. Odchodzący szef niemieckiego MSW Horst Seehofer zapewnił niedawno co prawda, że Berlin nie ma w planach przywrócenia takich kontroli. Zaproponował wzmocnienie wspólnych, polsko-niemieckich patroli na Odrze i Nysie Łużyckiej. I pochwalił „bardzo, poważne starania Polski w uszczelnianiu granicy z Białorusią".

Ale też podkreślił, że jego zdaniem „klucz do rozwiązania kryzysu migracyjnego leży na Kremlu, bez którego poparcia Łukaszenko nie posunąłby się do prowadzenia takiej polityki".

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Węgierska armia rusza do Czadu. W tle afrykańskie interesy Putina
Polityka
Rzym i Madryt jadą na gapę. Włochy i Hiszpania w ogonie państw NATO
Polityka
Unia Europejska zawiera umowy z autokratami. Co z prawami człowieka?
Polityka
Gęstnieją chmury nad Dniestrem. W Naddniestrzu i Gagauzji rosną tendencje separatystyczne
Polityka
Milczący protest czy walka zbrojna? Rosyjska opozycja podzielona