– Jesteśmy pierwszym i chyba jedynym rządem, który zaczął od siebie dokonywanie zmian – mówiła w styczniu 2016 roku ubiegłego roku ówczesna premier Beata Szydło. Zapowiedziała zmianę w zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa, czemu miał towarzyszyć audyt sporządzony przez CBA. Deklaracja o wejściu kontrolerów do państwowych firm padła po odwołaniu ministra skarbu Dawida Jackiewicza i szeregu publikacji medialnych dotyczących desantu działaczy PiS na spółki.
Audyt miał dotyczyć też końcówki rządów PO–PSL, a wsłuchując się w wypowiedzi polityków PiS można było odnieść wrażenie, że jest na ukończeniu. Już w październiku 2016 roku Szydło mówiła, że „pierwsze wyniki będą znane niebawem", a minister koordynator służb Mariusz Kamiński kreślił perspektywę zakończenia badania w ciągu kilku tygodni. O tym, że audyt jest już gotowy, mówił w stycznia 2017 roku Henryk Kowalczyk, ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Czytaj także: Audyt: PiS ocenia 8 lat rządów PO-PSL
Czy na pewno? Zdaniem Agnieszki Pomaskiej z PO dokument audytu mógł w ogóle nie powstać. Ma świadczyć o tym korespondencja posłanki z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.
Tajne przez poufne
W maju wystąpiła ona do premiera Mateusza Morawieckiego o udostępnienie jej pełnej treści audytu. Decyzja odmowna nadeszła na początku lipca. Jeden z dyrektorów w KPRM napisał, że CBA przeprowadziło audyt w spółkach, a dokumenty w tej sprawie sześciokrotnie na przełomie 2016 i 2017 roku trafiały na biurko Beaty Szydło i Mariusza Kamińskiego. Dodał, że posłanka nie może ich otrzymać, bo są opatrzone klauzulą „zastrzeżone" oraz „poufne".