Czyli polityka to nie tylko partie?
Dokładnie tak. I uważamy, że brakuje... w Polsce jest bardzo wiele środowisk pozarządowych, obywatelskich, bardzo ciekawych, merytorycznie przygotowanych i one bardzo często boją się powiedzenia tego: tak, jesteśmy polityczni, polityką się zajmujemy, jesteśmy pozapartyjni, czy ponadpartyjni, czy wielopartyjni, bo też są takie środowiska, które są tworzone przez polityków różnych partii, ale boją się powiedzieć, że po prostu sensem tej pracy jest polityka. No my, jako republikanie, rozumiemy politykę jako tą rozumną troskę o dobro wspólne, więc uważamy, że tego słowa również nie powinniśmy się bać.
Ale trochę, trochę wydaje się, że to brzmi, zgodnie z tym scenariuszem, który zarysował kiedyś, niedawno zresztą, Rafał Matyja, w swojej głośnej książce "Wyjście awaryjne". Że potrzebna jest taka warstwa polityczności, która jest spoza tego sporu, tego totalnego sporu dwóch... dwóch frakcji, dwóch grup. Platformy szeroko pojętej i PiS-u.
Powiem szczerze, że my czytaliśmy ten najnowszy esej... książkę Rafała Matyi z wypiekami na twarzy. Jak zawsze znaleźliśmy tam też wiele złośliwości pod własnym adresem...
To prawda...
...bo tak wygląda nasze doświadczenie historyczne z Rafałem Matyją, że nigdy nam tych złośliwości nie szczędzi, ale zawsze jest bardzo inspirujący, bardzo... W wielu diagnozach się zgadzamy. I nie ukrywamy, że tak... to też była bardzo istotna dla nas... impuls do działania i zaangażowania to była ta książka.
Jeszcze jest pytanie na koniec o... Mówił pan o tym, mówiliśmy o tym że zaczyna się nowy cykl wyborczy. I pytanie, czy pana zdaniem, też dzięki zaangażowaniu think-tanków, organizacji pozarządowych, wchodzących w tą politykę, ale bez tej polityczności, czy myśli pan, że... może to jest droga na zmianę pokoleniową w polityce, tak zwaną...
Nie wiem czy to jest droga na zmianę pokoleniową, ale wydaje mi się, że to jest taka droga na taką zmianę pokazywania, że można, tak? Jeżeli można na jedynym wydarzeniu spotkać Prawicę Rzeczypospolitej i Partię Razem, no formacje, które są na antypodach, tak naprawdę, światopoglądowych i każdych innych. Z bardzo prostego powodu: ponieważ te dwie formacje między sobą szanują to, że - jakkolwiek się ze sobą nie zgadzają - to ich konkurenci mają prawo do startowania w wyborach i Polacy mają prawo na nich głosować, no to w pewnym sensie jest to już w polskim życiu publicznym pewnego rodzaju zmiana, pewnego rodzaju, jakby, symbol, że można i czasem warto wychodzić poza takie wąskie partyjne partykularyzmy. To wcale nie było oczywiste, że my tę konferencję zorganizujemy i że uda nam się ze wszystkimi dogadać. No bo takie emocje się pojawiały i cieszymy się, że ostatecznie się to udało.
Ale wydaje się też, że dla dziennikarzy, dla osób zajmujących się zawodowo polityką, my przyzwyczailiśmy się już... Nie tylko dla dziennikarzy, ale oczywiście dla wszystkich, którzy się tym zajmują, mniej lub bardziej zawodowo, przyzwyczailiśmy się już do tych linii podziału, że ta konferencja i ten wspólny apel właśnie stron z różnych światów, różnych antypodów sceny politycznej był pewnego rodzaju, no wyjątkiem, to się bardzo rzadko zdarza, żeby były jakieś wspólne teraz deklaracje różnych formacji.
Rafał Ziemkiewicz napisał kiedyś taki tekst o tym, że w Polsce jest wiele współpracy, wiele pola do współpracy nie ponad podziałami, no bo podziały między formacjami politycznymi, środowiskami ideowymi są bardzo ważne, ale pod podziałami, czyli wiele wspólnych spraw, które, różniąc się w sprawach fundamentalnych, różne środowiska obywatelskie, polityczne, partyjne, mogłyby tak naprawdę wspólnie załatwiać. I dla nas był to bardzo inspirujący tekst do tego, że właśnie być może jako Klub Jagielloński, który ma taką zdolność, że zachował zdolność do bycia wysłuchanym po różnych stronach życia... polskiego życia publicznego. To znaczy na poważnie nas może traktować bardzo konserwatywne, katolickie środowisko takie jak Ordo Iuris, z drugiej strony np. Fundacja Batorego. Jesteśmy cały czas w jakimś dialogu i możliwości rozmowy. I zachowując tę zdolność po prostu staramy się znajdować te rzeczy, które rzeczywiście łączą, po to żeby je realnie załatwiać.
A czy też... już zupełnie na koniec pytanie... Czy też tym jednym z takich tematów na przyszłość będzie deglomeracja?
Tak, no, deglomeracja to jest projekt, którym my się zajmujemy od wielu miesięcy, chodzi przede wszystkim o myślenie o Polsce z perspektywy miast średnich, natomiast w takim bardziej politycznym wymiarze również przenoszenie instytucji centralnych, instytucji publicznych poza Warszawę i głęboko wierzymy w to, że to będzie jeden z ważnych tematów tegorocznej kampanii samorządowej, że te postulaty deglomeracyjne, o których my od dawna mówimy, a niedawno wydaliśmy bardzo obszerny pierwszy taki systemowy raport prof. Przemysława Śleszyńskiego właśnie pod tytułem "Polska średnich miast", wierzymy, że to będzie właśnie jeden z takich tematów, które udało nam się wprowadzić do polskiej debaty publicznej. Bo to znowu jest temat, który - zdiagnozowaliśmy - jest w programach partii politycznych od Kukiz'15, przez PiS, PO, PSL, aż po Partię Razem. Wszyscy to mają w programie i teoretycznie można by deglomerować Polskę właściwie na poziomie konstytucyjnym w dzisiejszym Sejmie. Z jakiegoś powodu ugrupowania tego nie robią.