– Antysemicka kampania z 1968 roku przyniosła Polsce niepowetowane straty – powiedział prezydent Lech Kaczyński podczas wczorajszej uroczystości odznaczenia uczestników Marca '68. – Należę do pokolenia, które było świadkiem tej kampanii. Sam często zachodzę w głowę, czy ja to rzeczywiście widziałem i słyszałem. Czy to było możliwe 23 lata po wojnie? Niestety, było możliwe – mówił prezydent.
Lech Kaczyński odznaczył 45 osób, które brały aktywny udział w wydarzeniach Marca ,68. Wśród odznaczonych znaleźli się m.in. Józef Dajczgewand, Jadwiga Dzięgiel, Irena Lasota i pośmiertnie Andrzej Kijowski.
– Absolutna rewelacja – tak o odznaczeniu swoim i znajomych mówi „Rz” Józef Dajczgewand. – Cieszę się, że nareszcie doceniono ludzi, którzy wzięli udział w tamtych wydarzeniach. Dajczgewand podkreśla, że jest jeszcze sporo do zrobienia, jeśli chodzi o przedstawienie we właściwym świetle wydarzeń Marca '68. – Musimy jeszcze naprawić krzywdy tych osób, które w wyniku antysemickiej nagonki musiały opuścić Polskę – mówi. W trakcie uroczystości doszło do zgrzytu. Bogdan Czajkowski, jeden z przywódców protestu na Politechnice Warszawskiej, odmówił przyjęcia orderu i wyszedł z Pałacu Prezydenckiego. Jak później powiedział, powodem jego zachowania było „niszczenie go przez polskie sądy oraz zdrada polskich elit, które nie zgodziły się na referendum w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego”.
Emocje wzbudziło też niezaproszenie na uroczystości redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika, jednego z bohaterów Marca '68. To właśnie po relegowaniu jego i Henryka Szlajfera z uczelni wybuchł strajk studentów.
W Kancelarii Prezydenta trudno było wczoraj uzyskać informacje na temat listy gości.