Z raportu Julii Pitery, do którego dotarło Radio TOK FM, wynika, że prace nad projektem zmian w ustawie hazardowej prowadzone były nie tylko nieprzejrzyście, ale też z naruszeniem prawa.
Z trzech resortów, które skontrolowano: finansów, sportu i gospodarki, najbardziej dostaje się Ministerstwu Sportu, które Pitera obarcza największą odpowiedzialnością za nieprawidłowości. „Mało wiarygodne” – tak ocenia wyjaśnienia Moniki Rolnik, dyrektor generalnej resortu, na którego czele stał Mirosław Drzewiecki. Według Pitery urzędnicy tego ministerstwa mieli podczas kontroli składać sprzeczne wyjaśnienia.
Szczególnie w sprawie jednego z kluczowych dokumentów w aferze hazardowej. Chodzi o pismo ministra sportu do ministra finansów z 30 czerwca 2009 r. Resort sportu wycofywał się w nim z pomysłu wprowadzenia do ustawy hazardowej tzw. dopłat do automatów o niskich wygranych. A właśnie na tym najbardziej zależało przedsiębiorcom branży hazardowej, którzy lobbowali u polityków PO. Pismo to spowodowało, że ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński postanowił powiadomić o aferze premiera.
Drzewiecki i Rolnik zapewniali przed hazardową komisją śledczą w Sejmie, że rezygnacja z dopłat była efektem nieporozumienia. Z raportu Pitery wynika, że tak nie było. Rolnik wiedziała, że w piśmie jest taki postulat, a dowodem są e-maile, za pośrednictwem których jeden z dyrektorów resortu wysyłał jej projekty pisma. Tytułował je: „Ustawa o grach losowych – rezygnacja z dopłat”.
Raport Pitery krytykuje też odpowiedzialnego za nowelizację prawa hazardowego wiceministra finansów Jacka Kapicę i ujawnia, że w resortach sportu oraz finansów odbywały się spotkania z lobbystami, których nie dokumentowano.