W partii trwa dyskusja, jak ułożyć przyszłoroczny plan. W 2010 r. nakładają się wybory samorządowe i prezydenckie. Na dodatek PO powinna wtedy zakończyć wybór swoich władz regionalnych i krajowych. Statut partii zakłada, że kadencja szefów trwa od dwóch do czterech lat. By go dochować, głosowania muszą się zacząć jesienią tego roku. – Musimy tak ułożyć kalendarz, aby wewnętrzne wybory zakończyły się na wiosnę przyszłego roku, przed kampanią samorządową – mówi Andrzej Halicki z zarządu mazowieckiej PO.
Jednak władze partii zastanawiają się nad innym rozwiązaniem, dzięki któremu obecni liderzy struktur PO będą rządzić dłużej.
– Sądzę, że zjazdy odbędą się najwcześniej w styczniu 2010 roku – mówi “Rz” polityk z władz PO. – Statut zawsze można zmienić i przedłużyć kadencję.
Główne powody to: wewnętrzna sytuacja w partii po wyborach do europarlamentu (w niektórych regionach działacze są niezadowoleni z tego, że musieli przyjąć na listę kandydata spoza PO) oraz obawa o wynik przyszłorocznych wyborów samorządowych i prezydenckich. – Musimy się skupić na wygraniu tych wyborów, a partyjne zmiany oznaczają nowych ludzi na stanowiskach, którzy mogą nie udźwignąć kampanii wyborczej – mówi polityk PO.
Andrzej Halicki uważa, że Platforma sobie poradzi i nie ma powodu, aby partyjne wybory robić po samorządowych.