Ministrowie Lecha Kaczyńskiego, którzy podali się do dymisji, są zatrudnieni w Pałacu Prezydenckim jeszcze tylko przez kilka tygodni. Niektórzy już szukają nowej pracy. Jak trudne to zadanie, można się przekonać, słuchając wspomnień ich poprzedników.
Politycy, którzy stracili stanowiska, kiedy skończyła się druga kadencja Aleksandra Kwaśniewskiego, nie mają wątpliwości: życie po pałacu już nigdy nie będzie takie samo.
– To najwyższy urząd w państwie. Dlatego każda nowa praca związana jest z deprecjacją – mówi Marek Siwiec, europoseł SLD, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego za prezydentury Kwaśniewskiego.
Jego zdaniem są dwa warianty pożegnania się z pałacem. Jeden to "kontrolowane lądowanie", czyli próba znalezienia nowego etatu z wyprzedzeniem. – Sam tak zrobiłem, startując rok przed końcem kadencji do europarlamentu – mówi.
Inny wariant to czekanie do końca. Wtedy na znalezienie nowego zajęcia ma się trzy miesiące wypowiedzenia.