Rycerze PSL od kryzysu

Postawienie przez ludowców na walkę ze spowolnieniem gospodarczym może ich narazić na straty.

Publikacja: 13.12.2012 23:44

Władysław Kosiniak Kamysz i Janusz Piechociński ostatnio brylują w mediach zapowiadając walkę ze sku

Władysław Kosiniak Kamysz i Janusz Piechociński ostatnio brylują w mediach zapowiadając walkę ze skutkami stagnacji gospodarczej

Foto: REPORTER/east news, Adam Guz Adam Guz, Adam Guziak Adam Guziak

Zwalniająca gospodarka, rosnące bezrobocie i pojawiające się zapowiedzi zwolnień grupowych w dużych koncernach powodują, że w mediach od kilku dni brylują dwaj ministrowie z PSL: wicepremier Janusz Piechociński i  minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Obaj starają się udowodnić, że zrobią wszystko, aby uratować Polaków przed bezrobociem. Ale aktywna walka z kryzysem to ryzykowne działanie, które może bardzo szybko ściągnąć ich na dno.

– W ostatnich dniach PSL coraz częściej stara się podkreślić, że jest nowoczesną partią, dla której ważna jest gospodarka, praca i bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków – zauważa politolog prof. Kazimierz Kik.

Ale to nie jest nowa strategia. PSL już od dłuższego czasu   wyraźnie stara się zwracać uwagę na sprawy społeczne. Zimą,  gdy uchwalano reformę emerytalną, ludowcy wywalczyli możliwość wcześniejszego przechodzenia na częściowe emerytury i składki emerytalne za urlopy wychowawcze dla samozatrudnionych i ubezpieczonych w KRUS.

– Walka o zwalnianych pracowników Fiat Auto Poland to kolejna próba pokazania, że PSL jest w koalicji tą „ludzką twarzą" – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z UW.

Zdaniem prof. Kika ludowcy angażując się w walkę z kryzysem, uciekają od wizerunku partii, dla której ważna jest przede wszystkim ideologia. – PSL pokazuje się Polakom od strony zdroworozsądkowej i podkreśla, że od wolności gospodarczej przedsiębiorców ważniejsze jest to, żeby mieli za co żyć – tłumaczy Kik.

Wczoraj minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz    podczas konferencji prasowej przedstawił pomysł wprowadzenia do kodeksu pracy nowych rozwiązań dotyczących czasu pracy. To możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego z czterech do dwunastu miesięcy, co pozwoli firmom uniknąć płacenia za nadgodziny w okresie, gdy pracy jest więcej, i za przestoje, gdy pracy jest mniej. To ma spowodować, że firmy rzadziej będą zwalniać pracowników.

Do kodeksu trafią też przepisy o ruchomym czasie pracy, czyli np. możliwość późniejszego czy wcześniejszego rozpoczynania pracy, co ma ułatwić Polakom godzenie obowiązków zawodowych z rodzinnymi.

Minister pracy podkreślał, że zaproponowane rozwiązania to dobre praktyki z ustawy antykryzysowej z 2009 r., która pozwoliła polskim firmom dość łagodnie przejść przez pierwsza falę kryzysu.

Niewykluczone, że będzie ich więcej, bo dziś po południu przedstawiciele resortów gospodarki i pracy spotkają się z firmami motoryzacyjnymi i wspólnie będą się zastanawiać nad nową ustawą antykryzysową. Nowe rozwiązania mają wejść w życie już w lutym.

Jednak zdaniem ekspertów to zaangażowanie ludowców w gospodarkę może się dla nich źle skończyć. – Ministrowie z PSL walczą z wiatrakami. Kryzysu nie da się już powstrzymać, a finał tej sprawy będzie taki, że ludzie będą ich winić za wszystkie kłopoty – mówi Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem taka sytuacja to skutek złej strategii politycznej nowego wicepremiera, któremu marzy się, żeby na PSL głosowali nie tylko chłopi, ale także wykształceni mieszkańcy dużych miast. – Piechociński wchodząc do rządu powinien renegocjować umowę koalicyjną. Nie powinien godzić się na dwa tak kluczowe w kryzysie resorty – dodaje Jabłoński.

Strategia ludowców jest na rękę Platformie. – Dzięki temu, że na pierwszą linię walki z kryzysem trafili politycy PSL, ich współkoalicjanci będą mogli ich obarczyć za niepowodzenia – mówi Chwedoruk.

Problem zrobi się poważny, gdy PSL zacznie mieć gospodarcze sukcesy. – Wtedy musi dojść do ostrego sporu w koalicji, bo Platforma tak łatwo nie odda swoich zaangażowanych w gospodarkę wyborców – podsumowuje Kik.

Zwalniająca gospodarka, rosnące bezrobocie i pojawiające się zapowiedzi zwolnień grupowych w dużych koncernach powodują, że w mediach od kilku dni brylują dwaj ministrowie z PSL: wicepremier Janusz Piechociński i  minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Obaj starają się udowodnić, że zrobią wszystko, aby uratować Polaków przed bezrobociem. Ale aktywna walka z kryzysem to ryzykowne działanie, które może bardzo szybko ściągnąć ich na dno.

– W ostatnich dniach PSL coraz częściej stara się podkreślić, że jest nowoczesną partią, dla której ważna jest gospodarka, praca i bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków – zauważa politolog prof. Kazimierz Kik.

Pozostało 82% artykułu
Polityka
Donald Tusk jedzie na Ukrainę, Wołodymyr Zełenski odwiedzi Polskę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Polityka
Piechna-Więckiewicz: Ogłoszenie kandydata bądź kandydatki Lewicy odświeży atmosferę
Polityka
Julia Pitera: Karola Nawrockiego nikt nie znał, a miał poparcie 26 proc. Taki jest elektorat PiS
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Gdzie są domki od premiera dla piłkarzy prywatnej szkółki? Beneficjent w opałach