Obie organizacje proponują by umowy-zlecenia lub umowy o dzieło zawierane z tym samym pracodawcą przez dwa lata po upływie tego okresu stawały się umowami o pracę. Gdyby pracodawca chciał uniknąć zatrudnienia pracownika na etat rozwiązując z nim po dwóch latach współpracę pracownik mógłby poskarżyć się do Państwowej Inspekcji Pracy. Ta zaś miałaby prawo nałożyć grzywnę na pracodawcę. Pracownik mógłby natomiast sam zrezygnować z etatu, jeżeli dotychczasowa forma zatrudniania bardziej by mu odpowiadała, składając pisemne oświadczenie w tej sprawie. Projekt ustawy OPZZ i SLD zaprezentują w piątek.
- To jest nasza odpowiedź m.in. na pomysł prawicy zakazujący handlu w niedzielę – mówił w rozmowie z „Rz" Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD. - Pracownicy etatowi za pracę w niedzielę mogą dostać wyższe wynagrodzenie, odebrać sobie wolny dzień lub powiększyć urlop, a pracownik zatrudniony w niedzielę na umowę o dzieło lub umowę zlecenie nie ma takiej możliwości.
Gawkowski dodaje, że ten przepis nie dotyczyłyby pracowników naukowych czy zawodów artystycznych np. pracy przy filmach.
Według Eurostatu na umowach śmieciowych zatrudniony jest co trzeci Polak, a wśród pracowników poniżej trzydziestego roku życia - dwóch na trzech. Związki zawodowe od dawna postawiły sobie za cel walkę z tą formą zatrudnienia. Osoby zatrudnione na takich umowach nie mają prawa do płatnego urlopu czy chorobowego. Od niektórych takich umów nie jest odprowadzana składka na ZUS co oznacza, że ludzie na nich zatrudnieni nie odkładają na emeryturę. Ekonomiście twierdzą jednak, że gdyby ta forma zatrudnienia została w Polsce zlikwidowana, to bezrobocie byłoby jeszcze wyższe, niż obecnie (przekroczyło już 14 proc.) a wielu młodych ludzi nie miałoby szans na zdobycie doświadczenia zawodowego.
W ubiegłym roku gdy premier Donald Tusk pracował nad tzw. drugim expose media spekulowały, że jedną z decyzji, które ogłosi szef rządu, będzie obowiązek odprowadzanie składek ZUS od umów śmieciowych. Ostatecznie premier się na to nie zdecydował.