W środę funkcjonariusze policji brutalnie stłumili protest w Moskwie. Ponad 400 osób zatrzymano, w tym wielu dziennikarzy. Oprócz dziennikarzy stacji telewizyjnej Dożd, dzienników „Kommersant",„Nowej Gaziety", radia Echa Moskwy i portalu „Meduza" zatrzymali również dziennikarzy Reutersa oraz współpracownika niemieckiego tygodnika „Der Spiegel". Jeden z inicjatorów protestu, dziennikarz Jewgienij Berg, został zatrzymany w trakcie rozmowy telefonicznej z zastępcą mera Moskwy Aleksandrem Gorbenką. Zadzwonił do niego, by zapytać, z jakiego powodu policja masowo zatrzymuje uczestników pokojowego protestu.
Większość protestujących miała koszule z napisem „Ja, My, Iwan Gołunow". Chodzi o dziennikarza śledczego, którego uratowała solidarność rosyjskich mediów. Funkcjonariusze MSW podrzucili mu narkotyki i groziło mu, że spędzi w łagrze nawet 20 lat.
Kokaina w plecaku
Gołunow miał łzy w oczach, gdy wyszedł na wolność we wtorek wieczorem i został powitany przez tłum moskiewskich i zagranicznych kolegów po fachu. Od tygodnia jest większą gwiazdą w rosyjskich mediach niż prezydent Władimir Putin. Funkcjonariusze MSW zatrzymali go w czwartek, został pobity, aresztowany i oskarżony o handel narkotykami. Nikt w to nie uwierzył.
Już w poniedziałek najważniejsze dzienniki: „Kommiersant", „Wiedomosti" i „RBK" zamieściły czołówki „Ja, My, Iwan Gołunow". Czegoś takiego jeszcze nie było w historii współczesnej Rosji. Sprawa zaczęła się sypać, gdy MSW Moskwy opublikowało zdjęcia narkotyków z mieszkania Gołunowa. Okazało się, że na zdjęciach widnieje mieszkanie kogoś innego. Podczas zatrzymania w plecaku dziennikarza „znaleziono" pięć woreczków z „białą substancją", ale na jego rękach nie znaleziono żadnych śladów narkotyków. W sądzie Gołunow oświadczył, że jest prześladowany z powodu jednego z ostatnich reportaży, w którym opisywał wojnę o biznes pogrzebowy w Rosji, którą toczą między sobą służby, kryminaliści i politycy.
– Mamy dowody, że funkcjonariusze MSW podrzucili Iwanowi narkotyki – mówiła w poniedziałek „Rzeczpospolitej" adwokat Gołunowa Olga Dinze z moskiewskiego centrum obrony praw człowieka Agora.