Miller chce wyręczyć polski rząd w Soczi

SLD wysyła swojego przewodniczącego na igrzyska. Oficjalny powód? Nieobecności premiera.

Publikacja: 03.02.2014 02:00

Na rozpoczynające się w piątek igrzyska w Soczi nie jadą ani prezydent Bronisław Komorowski, ani premier Donald Tusk. Lider SLD Leszek Miller, który jest w trakcie wyrabiania akredytacji olimpijskiej z PKOl, będzie najprawdopodobniej najbardziej znanym polskim politykiem. – Polscy politycy powinni być tam, gdzie startują nasi sportowcy – uzasadnia rzecznik SLD Dariusz Joński.

Prezydent Komorowski o tym, że nie jedzie do Soczi, powiedział na początku grudnia. W tym samym czasie podobną deklarację złożył Tusk. Oficjalnie politycy nie wybierają się na imprezę, bo po prostu tego nie planowali. W grę może jednak również wchodzić bojkot igrzysk, w który włączyła się część światowych przywódców.

Najwyższym rangą polskim politykiem będzie więc w Soczi najpewniej minister sportu Andrzej Biernat. – Planuje obecność podczas Igrzysk Olimpijskich w pierwszej ich części, natomiast podsekretarz stanu w ministerstwie w drugiej części igrzysk – informuje biuro prasowe tego resortu.

– Mamy kampanię wyborczą i jesteśmy mocno zajęci – mówi rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek. Podobne słowa można usłyszeć z ust przedstawicieli PiS.

Wykorzystać postanowiło to SLD. Na 7 lutego, dzień ceremonii otwarcia, przypadają głosowania w Sejmie, więc tego dnia partię będzie reprezentował w Soczi europoseł Wojciech Olejniczak. Miller pojawi się w dalszej części. – Spędzi tam trzy dni. Będzie starał się uczestniczyć jako kibic w jak największej liczbie zawodów z udziałem Polaków – zaznacza Joński.

Szef SLD pokryje wszystkie koszty związane z pobytem w Soczi. Jednak jego wyjazd będzie miał po części charakter oficjalny. – Wyjedzie jako gość z PKOl. Akredytacja będzie upoważniać go do zajęcia miejsca na trybunie dla widzów. Stanowi rodzaj biletu wstępu, ale nie na wszystkie, szczególnie atrakcyjne zawody. PKOl nie widzi niczego niewłaściwego w wystąpieniu o akredytację dla osób, także polityków, zainteresowanych ruchem olimpijskim, a do takich należy pan Miller – informuje rzecznik PKOl Henryk Urbaś.

Joński wyjazd tłumaczy troską o polskich sportowców: – Dla nich to ważne wydarzenie, do którego przygotowywali się latami. Bojkot prezydenta i premiera uważają za nieporozumienie – mówi.

Co na to sportowcy? – Dla nas obecność polityków nie jest do niczego potrzebna. Liczą się kibice. To sportowcy są potrzebni politykom, a nie politycy sportowcom – komentuje medalista olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski.

– Przed wyborami do europarlamentu Sojuszowi błyśnięcie blaskiem odbitym od sportu na pewno pomoże. Pytanie tylko, czy wizerunkowo skorzysta na tym Polska – zastanawia się specjalista od marketingu politycznego dr Wojciech Jabłoński. Politycy nieoficjalnie liczą na korzyści wizerunkowe. – SLD stara się zagospodarować lukę w strategii PO. Do tej pory to ta właśnie partia najmocniej stawiała na sport – zauważa dr Jabłoński.

Czy Millerowi nie zaszkodzi wyłamanie się ze światowego bojkotu igrzysk? Do Soczi nie jadą m.in. prezydenci Litwy, Gruzji, Estonii i Niemiec. Nie brakuje wśród nich polityków lewicy, przykładowo prezydentów USA Baracka Obamy i Francji François Hollande'a. Ci ostatni zdecydowali się na bojkot ze względu na rosyjskie prawo wymierzone w mniejszości seksualne. – Mniejszości seksualne to raczej wyborcy Twojego Ruchu niż SLD. Partia Leszka Millera liczy na resentymenty związane z socjalizmem i ZSRR – uważa jednak dr Jabłoński.

Atak na Millera

Do trzech lat więzienia grozi 55-latkowi, który w piątek wieczorem zaatakował w Sieradzu Leszka Millera. Podszedł do polityka po zakończeniu koncertu muzyki poważnej i rzucił mu w głowę torebką foliową napełnioną cieczą o nieprzyjemnym zapachu. „Oprócz zniszczonego ubrania nic się nie stało" – napisał Leszek Miller na Twitterze.

Na rozpoczynające się w piątek igrzyska w Soczi nie jadą ani prezydent Bronisław Komorowski, ani premier Donald Tusk. Lider SLD Leszek Miller, który jest w trakcie wyrabiania akredytacji olimpijskiej z PKOl, będzie najprawdopodobniej najbardziej znanym polskim politykiem. – Polscy politycy powinni być tam, gdzie startują nasi sportowcy – uzasadnia rzecznik SLD Dariusz Joński.

Prezydent Komorowski o tym, że nie jedzie do Soczi, powiedział na początku grudnia. W tym samym czasie podobną deklarację złożył Tusk. Oficjalnie politycy nie wybierają się na imprezę, bo po prostu tego nie planowali. W grę może jednak również wchodzić bojkot igrzysk, w który włączyła się część światowych przywódców.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Polityka
Prokuratura bada podpisy komitetu Pawła Tanajny. Ponad 50 osób do przesłuchania
Polityka
Sondaż: Polacy za zwiększeniem liczby podpisów przy rejestracji kandydata na prezydenta
Polityka
Wieloletni współpracownik „Rzeczpospolitej” otrzymał najwyższe odznaczenie państwowe
Polityka
Wybory do Sejmu, jeśli rządzący przegrają wybory prezydenckie? Znamy zdanie Polaków
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Będzie nowe święto państwowe. Na pamiątkę krwawej niedzieli na Wołyniu
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne