Na rozpoczynające się w piątek igrzyska w Soczi nie jadą ani prezydent Bronisław Komorowski, ani premier Donald Tusk. Lider SLD Leszek Miller, który jest w trakcie wyrabiania akredytacji olimpijskiej z PKOl, będzie najprawdopodobniej najbardziej znanym polskim politykiem. – Polscy politycy powinni być tam, gdzie startują nasi sportowcy – uzasadnia rzecznik SLD Dariusz Joński.
Prezydent Komorowski o tym, że nie jedzie do Soczi, powiedział na początku grudnia. W tym samym czasie podobną deklarację złożył Tusk. Oficjalnie politycy nie wybierają się na imprezę, bo po prostu tego nie planowali. W grę może jednak również wchodzić bojkot igrzysk, w który włączyła się część światowych przywódców.
Najwyższym rangą polskim politykiem będzie więc w Soczi najpewniej minister sportu Andrzej Biernat. – Planuje obecność podczas Igrzysk Olimpijskich w pierwszej ich części, natomiast podsekretarz stanu w ministerstwie w drugiej części igrzysk – informuje biuro prasowe tego resortu.
– Mamy kampanię wyborczą i jesteśmy mocno zajęci – mówi rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek. Podobne słowa można usłyszeć z ust przedstawicieli PiS.
Wykorzystać postanowiło to SLD. Na 7 lutego, dzień ceremonii otwarcia, przypadają głosowania w Sejmie, więc tego dnia partię będzie reprezentował w Soczi europoseł Wojciech Olejniczak. Miller pojawi się w dalszej części. – Spędzi tam trzy dni. Będzie starał się uczestniczyć jako kibic w jak największej liczbie zawodów z udziałem Polaków – zaznacza Joński.