– Byłem zszokowany, gdy dowiedziałem się, że ugrupowanie odwołujące się do szkodliwej ideologii może bezkarnie funkcjonować 25 lat po upadku komunizmu – mówi poseł PiS Bartosz Kownacki. Przed kilkoma miesiącami zawiadomił prokuraturę w sprawie Komunistycznej Partii Polski.
Choć na swojej stronie internetowej chwali ona Stalina i sugeruje, że zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy, prokuratura postępowanie umorzyła. PiS chce zmienić prawo, by zabronić propagowania komunizmu. – To nienawiść i uprzedzenie bez żadnego uzasadnienia – odpowiada współtwórca KPP Marian Indelak.
KPP działa głównie na Śląsku i powstała w 2002 roku na bazie Związku Komunistów Polskich „Proletariat". Ten z kolei uważał się za kontynuatora PZPR. Ilu działaczy liczy partia? – Niektórzy towarzysze mają numery legitymacji z numerem około tysiąca. Ja mam ją z numerem jeden – mówi Indelak.
Dla Kownackiego marginalne znaczenie partii nie ma większego znaczenia. – Trudno wyobrazić sobie istnienie partii posługującej się swastyką. Prawo zakazuje propagowania takich ustrojów – tłumaczy i takie argumenty zawarł we wniosku do prokuratury.
Dlaczego więc ta postępowanie umorzyła? Prawo nie zabrania propagowania komunizmu, a jedynie „totalitarnego ustroju", a KPP unika nawiązywania do totalitaryzmu. „Działalność partii opiera się na pokojowym i dobrowolnym przekonywaniu społeczeństwa o słuszności idei" – argumentuje prokuratura w Sosnowcu. – Nikt nie może nam zarzucić, że dążymy do zmiany ustroju siłą – dodaje Indelak.