Ślepe kontrole KPRM

Ochrona danych osobowych urzędników wygrywa z jawnością działania państwa. Eksperci nie kryją oburzenia. – Kancelaria łamie prawo – mówią.

Publikacja: 09.08.2015 21:11

Ślepe kontrole KPRM

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

– To łamanie prawa. Mam wrażenie, że to może być pretekst, by publicznie nie ujawniać nieprawidłowości – alarmuje Krzysztof Izdebski, prawnik Watchdog Polska, organizacji walczącej o jawność życia publicznego. – To zła i bezprawna droga – dodaje. W ten sposób reaguje na fakt, iż Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie opublikowała od dziewięciu miesięcy żadnego raportu z kontroli, powołując się na wykładnię generalnego inspektora ochrony danych osobowych.

Słynna kontrola

To pokłosie kontroli Kancelarii Premiera w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. KPRM miała zweryfikować informacje na temat nieprawidłowości w Agencji, zawarte w ujawnionym nagraniu między Władysławem Łukasikiem, byłym już prezesem Agencji, a Władysławem Serafinem, szefem kółek rolniczych. Rozmowa została nagrana przez Serafina i opublikowana w lipcu 2012 r. przez „Puls Biznesu". W efekcie politycznej burzy, która miała miejsce po wybuchu afery, stanowisko stracił Marek Sawicki, minister rolnictwa.

Bulwersujący opinię publiczną raport miał nie ujrzeć światła dziennego. Stało się jednak inaczej, bo w lutym 2013 r. dotarła do niego i opublikowała go „Rzeczpospolita".

Pod naciskiem opinii publicznej, opozycji, ale też osób, których raport omawia (np. Przemysława Litwiniuka, radcy prawnego w Agencji), zdecydował się go opublikować szef Kancelarii Premiera Donalda Tuska Jacek Cichocki. 22-stronicowy raport ujawniał nepotyzm, kumoterstwo, potwierdzono też przypadki faworyzowania krewnych i znajomych przy zatrudnianiu i awansowaniu. Raport opisuje, z nazwiskami, konkretne przypadki związków rodzinnych urzędników Agencji na wysokich stanowiskach.

W efekcie tej kontroli kilka osób zwolniono, podjęto też działania na rzecz zmiany prawa, tak by w Agencji osoby spokrewnione nie były w tzw. podległości służbowej. Władze ARiMR tłumaczyły jednak, że ustawa o Agencji nie nakazuje pracownikom informowania pracodawcy o pokrewieństwie z innym pracownikiem Agencji. Gdyby pracodawca się tego domagał, naruszyłby ustawę o ochronie danych osobowych.

Raport wywołał jednak spór między Kancelarią Premiera a urzędnikami z ARiMR, który ma dziś fatalne skutki dla przejrzystości życia publicznego.

Zablokować publikację

W październiku 2012 r. Związek Zawodowy Pracowników Służby Publicznej – Międzyzakładowa Organizacja Związkowa przy ARiMR – wystąpił do generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO) ze skargą na KPRM dotyczącą publikacji w Biuletynie Informacji Publicznej w wystąpieniu pokontrolnym m.in. danych osobowych członków ich rodzin pracowników.

W efekcie Kancelaria Premiera od października 2014 r. zaprzestała publikowania wystąpień pokontrolnych z wszystkich kontroli przeprowadzanych przez urzędników premiera.

Centrum Informacyjne Rządu oględnie tłumaczy „Rzeczpospolitej", że GIODO zakwestionował sposób publikacji przez KPRM dokumentów z kontroli, ale nie podaje konkretów. „Obecnie KPRM oczekuje na decyzję ww. organu, aby publikując wystąpienia pokontrolne, nie naruszyć przepisów prawa" – wyjaśnia CIR.

Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzeczniczka GIODO, precyzuje, że pierwszą decyzję w tej sprawie GIODO wydał w październiku 2014 r. – Niemniej Kancelaria Prezesa Rady Ministrów złożyła wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Stąd postępowanie w tej kwestii nie zostało jeszcze zakończone i nie możemy udzielać o nim więcej informacji – tłumaczy Kałużyńska-Jasak.

Warto jednak zwrócić uwagę na daty. GIODO zapewnia, że skarga Związku wpłynęła do generalnego inspektora ochrony danych osobowych 31 października 2012 r., a więc półtora roku przed upublicznieniem raportu w BIP przez ministra Cichockiego (kierownictwo ARiMR miało raport już od lipca 2013 r.). Wygląda więc na to, że związki zawodowe próbowały zablokować publikację raportu długo przedtem, zanim trafiła ona do BIP, co – jak wiadomo – nie udało się.

Poza prawem

Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego nie ma wątpliwości, że wyniki kontroli w instytucjach publicznych powinny być publikowane. – Jawność jest priorytetem instytucji publicznych. Dane wrażliwe, które nie dotyczą funkcjonariuszy publicznych, można przed publikacją zanonimizować – wskazuje Grażyna Kopińska, dyrektor z Fundacji Batorego.

Podobnego zdania jest Krzysztof Izdebski z Watchdog Polska. – Dane wrażliwe można wykreślić, zaczernić, nic nie stoi na przeszkodzie, by publikować wystąpienia pokontrolne innych instytucji – mówi. I dodaje: – GIODO nie jest instytucją, która może sama oceniać funkcjonowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej – mówi Izdebski.

Publikowanie wyników kontroli – jeśli nie mają klauzuli niejawności – to obowiązek szefa Kancelarii. Za łamanie ustawy o dostępie do informacji publicznej grozi do roku więzienia.

Kluczowe kontrole

Kilka miesięcy temu głośna była sprawa z utajnieniem wyników kontroli w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych dotyczących informatyzacji. Czynności zakończyły się na początku grudnia 2014 r., ale premier objęła ją klauzulą niejawności. W efekcie kontroli CBA skierowało zawiadomienie do prokuratury.

KPRM zapewnia „Rzeczpospolitą", że prowadzi obecnie wiele kontroli i audytów wewnętrznych, m.in. w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, w zakresie prawidłowości wydawania pieniędzy z rezerw na usuwanie skutków klęsk żywiołowych oraz budowę dróg.

Trwa kontrola w Ministerstwie Zdrowia w sprawie mobbingu. Urzędnicy podlegli premierowi sprawdzają też kilka resortów, które zlecały usługi prawnicze na zewnątrz.

Nie wiadomo, czy KPRM zdecyduje się opublikować ich wyniki, a jeśli tak, czy nie uzna, że ochrona danych osobowych urzędników jest ważniejsza niż przejrzystość działania instytucji publicznych. Wiele w tej sprawie zależy od GIODO.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, i.kacprzak@rp.pl

Polityka
PKW: Jest bardzo spokojnie. Głosowanie rozpoczęte bez incydentów
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Trwa głosowanie w I turze
Polityka
Kampania w cieniu wojny na Wschodzie
Polityka
Dyrektor NASK: Afera z reklamami atakującymi konkurentów Rafała Trzaskowskiego to może być prowokacja
Polityka
„Ukraść wybory, dokonać ogromnej manipulacji”. Jarosław Kaczyński mówi o nadużyciach w kampanii