Prof. Strzembosz: Piebiak kozłem ofiarnym. Ziobro wiedział

- Afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości ma charakter rozwojowy - mówi w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem prof. Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądy Najwyższego.

Publikacja: 09.09.2019 14:02

prof. Adam Strzembosz

prof. Adam Strzembosz

Foto: tv.rp.pl

"Rzeczpospolita": Czy po czterech latach rządów PiS w wymiarze sprawiedliwości, sądownictwa dokonała się dobra zmiana, a sądy działają sprawniej?

Prof. Adam Strzembosz: Działają gorzej. Wywołano zamieszanie tym, że na stanowiska kierownicze w sądach okręgowych i apelacyjnych postawiono ludzi, którzy nie mieli żadnego doświadczenia w tych sądach, nie orzekali dotychczas - co najwyżej byli przez te sądy kontrolowani. Porucznik może być świetnym dowódcą kompanii, ale z pułkiem może mieć już kłopoty. Tu mamy to samo.

Sądy nie orzekają teraz sprawniej i szybciej?

Znacznie wolniej.

Ale nie są już bliższe elitom i politykom?

Sądy zachowują się jak dotąd w większości bardzo przyzwoicie i orzekają zgodnie z własnym sumieniem, nieraz zresztą bardzo odważnie, ponieważ niektórzy sędziowie mają świadomość, że te orzeczenia nie będą się podobać.

W Ministerstwie Sprawiedliwości wybuchła afera hejterska. Część sędziów i pracowników ministerstwa atakowała sędziów, którzy niekoniecznie zgadzają się ze zmianami zaprowadzonymi w wymiarze sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobro.  

Zakładano wymianę elit. Jeżeli to założenie miało być realizowane w takich warunkach, to sędziowie zdają sobie sprawę, że wybór sędziów do KRS-u jest niezgodny z konstytucją, że przerwanie kadencji prezesom sądu też jest niezgodne z konstytucją. Wiadomo było, że przy wyławianiu ludzi, którzy byliby dla ministerstwa pożyteczni, trzeba było się oprzeć na frustratach, na sędziach, którzy są skłonni przyjmować wyższe stanowiska. Od samego początku wiadomo było, że ta wymiana elit będzie (wymianą) na gorsze, nie na lepsze. Zdecydowana większość sędziów przyjęła krytycznie złamanie konstytucji, to ci, którzy zaaprobowali korzystanie z tego łamania, musieli czuć się sfrustrowani, a przede wszystkim chcieli walczyć z tymi, którzy mieli odwagę orzekać niezależnie.

Czyli dla pana afera w Ministerstwie Sprawiedliwości nie jest zaskoczeniem?

Nie jest dla mnie zaskoczeniem.

Okazuje się, że w sprawę był zamieszany wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Minister Ziobro uważają, że dymisja Piebiaka kończy sprawę.
 
Pan Piebiak stał się kozłem ofiarnym, bo przecież nie robił tego bez aprobaty, w to absolutnie nie wierzę. Poza tym, jakiż to byłby minister sprawiedliwości, który świadomie powołując kogoś na tak wysokie stanowisko, równocześnie nie wiedziałby, kim ten człowiek jest i jakie ma możliwości działania. Oczywiście, jak ta afera wybuchła, trzeba było skanalizować wszystkie negatywne oceny i Piebiak stał się kozłem ofiarnym. Absolutnie go nie żałuję, wprost przeciwnie uważam, że to mu się należało, tylko jestem przekonany, że minister sprawiedliwości o tym wiedział.

Minister Ziobro mówi, że jak Piebiaka nie ma, to nie ma też sprawy, podobnie mówił premier Morawiecki.

Co biedacy mają mówić? Że to jest afera która ma charakter rozwojowy? Przecież nie mogą tego powiedzieć.
 
Pełna wersja rozmowy

"Rzeczpospolita": Czy po czterech latach rządów PiS w wymiarze sprawiedliwości, sądownictwa dokonała się dobra zmiana, a sądy działają sprawniej?

Prof. Adam Strzembosz: Działają gorzej. Wywołano zamieszanie tym, że na stanowiska kierownicze w sądach okręgowych i apelacyjnych postawiono ludzi, którzy nie mieli żadnego doświadczenia w tych sądach, nie orzekali dotychczas - co najwyżej byli przez te sądy kontrolowani. Porucznik może być świetnym dowódcą kompanii, ale z pułkiem może mieć już kłopoty. Tu mamy to samo.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Lewicowa rozgrywka o mieszkania. Partia chce miejsca w Ministerstwie Rozwoju
Polityka
Jakub Wygnański: Polityka parlamentarna domaga się obywatelskiego „dotlenienia”
Polityka
USA krytycznie o prawach człowieka w Polsce. Departament Stanu przygotował raport
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski