1–3. Donald Trump, Elon Musk, J.D. Vance 
    Tercet, który obiecuje zmienić Stany Zjednoczone, a przy okazji Zachód i świat. I budzi nadzieję jednych (mniej publicznie znanych) i obawy drugich (ich słychać bardziej). Czyli nowy-stary prezydent Ameryki, a u jego jednego boku biznesmen z krainy nowych technologii, wizjoner, ziemianin o największym majątku, który dzięki Trumpowi jeszcze rośnie, z drugiego zaś – młody wiceprezydent elekt, który ma zapewnić, że zmiany utrzymają się przez następne kadencje. Niewielu liderów się spodziewało, że Donaldowi Trumpowi, politykowi z wyrokami, najbardziej krytykowanemu człowiekowi świata, przynajmniej zachodniego, uda się z taką przewagą wygrać z Kamalą Harris. Niewielu się zawczasu przygotowało do współpracy z nim, czas między amerykańskimi wyborami a inauguracją nowego-starego prezydenta (20 stycznia 2025) przebiega im na rozważaniach, co zrobi Trump w sprawach świata. I jak na to można zareagować. Jakie wojny i w jaki sposób może zatrzymać, jakie – już tym razem niezbrojne konflikty – może wywołać, nakładając cła, wypychając imigrantów, naciskając ponad miarę na sojuszników i wrogów? Czy rozmontuje NATO, czy ulegnie Putinowi? A jak będzie w USA – czy na zapowiedzianym wielkim odchudzaniu budżetu federalnego i ograniczaniu biurokracji, w których ma pomagać Elon Musk w roli współszefa tajemniczego departamentu wydajności państwa, zyskają tylko bogaci? Czy też mogą coś uzyskać „bidoki”, wykluczeni, których los na podstawie doświadczeń własnych opisał przed laty J.D. Vance. Tercet zamazuje granice między polityką a biznesem, między informacją a propagandą. Czy z tego wszystkiego może się wyłonić lepszy Zachód, skoro tego dotychczasowego większość Amerykanów miała już dość? I ostatnie pytanie: czy podobny bunt elektoratu czeka Europę?