Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że rozłożony na raty niezapłacony podatek nadal jest zaległością (sygnatura akt II FSK 1025/10). Nie ma przeszkód, aby ją umorzyć, jeśli oczywiście spełnione są przesłanki zastosowania tej ulgi.
Spór dotyczył zaległego podatku od spadków i darowizn. Kobieta, która nie zapłaciła go w terminie, złożyła wniosek o rozłożenie zaległości na raty. Po uiszczeniu czterech rat poprosiła o jej umorzenie, uzasadniając to trudną sytuacją materialną i zdrowotną. Urząd skarbowy odmówił wszczęcia postępowania w tej sprawie, twierdząc, że wniosek jest bezprzedmiotowy. Nie istnieje już bowiem zaległość, tylko zobowiązanie do zapłaty kolejnych rat.
Innego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Podkreślił, że w momencie złożenia wniosku o umorzenie zaległość nadal istniała, gdyż nie likwiduje jej rozłożenie na raty. Wygasa dopiero w chwili zapłaty całej kwoty.
Fiskus złożył skargę kasacyjną na to orzeczenie. – Zgodnie z językowym znaczeniem zaległość to coś nieuregulowanego w terminie – argumentowała na rozprawie mecenas Jolanta Strojek, pełnomocniczka Izby Skarbowej w Krakowie. – Skoro urząd wyznaczył nowe terminy zapłaty, trudno uznać, że podatnik cały czas ma zaległość.
NSA oddalił skargę organów podatkowych. – Rozłożenie zaległości na raty nie powoduje, że przestaje ona istnieć – powiedział sędzia Jerzy Płusa. – Podatnik może mieć uzasadniony interes w tym, aby mimo rozłożenia ubiegać się o umorzenie. Nieracjonalne byłoby, gdyby musiał nie dotrzymać terminu płatności jednej z rat, aby znowu powstała zaległość.