Aż 248 mln zł wydali inwestorzy na obligacje skarbowe w lutym. To znacznie więcej niż w poprzednich miesiącach (pisaliśmy o tym w „Rz" z 7 marca). Kusi ich bezpieczeństwo zainwestowanych pieniędzy i przewidywalne zyski. Nie powinny też stracić podatkowo, co więcej, ta forma inwestycji może dać pewne korzyści.
W banku i na giełdzie
– Osoba, która kupuje obligacje skarbowe na rynku pierwotnym, czyli w PKO BP, nie musi przejmować się rozliczeniem z fiskusem – tłumaczy Maciej Gadacz, doradca podatkowy z PwC. – Zryczałtowany 19-proc. podatek jest pobierany podczas każdej wypłaty odsetek. Przychodu nie trzeba już nigdzie wykazywać. Tak jest zarówno po zakończeniu inwestycji, jak i wówczas, gdy nabywca zdecyduje się na przedterminowy wykup.
Inaczej będzie, jeśli obligacje są dopuszczone do obrotu giełdowego. Przychody z ich sprzedaży na giełdzie wykazujemy w formularzu PIT-38. Nie łączymy ich więc z innymi, np. z umowy o pracę albo z działalności gospodarczej. Podstawą rozliczenia jest przesłany z biura maklerskiego PIT-8C. Wpisane tam są przychody i koszty ich uzyskania, np. prowizje zapłacone w związku z zakupem i sprzedażą papierów wartościowych. Ale giełdowi gracze mogą też odliczyć inne wydatki. Przy rozliczaniu dochodów ze sprzedaży papierów obowiązują bowiem ogólne zasady – kosztem jest wydatek, który miał na celu uzyskanie przychodu.
Jest też szansa na uniknięcie podatku. – Taką możliwość dają dziesięcioletnie obligacje, które zostaną nabyte poprzez indywidualne konto emerytalne – tłumaczy Marek Gadacz. – Jeśli wypłacimy pieniądze po osiągnięciu wieku emerytalnego, nie musimy odprowadzać daniny. Jeśli zdecydujemy się na wcześniejszą wypłatę, uiścimy podatek kapitałowy, oczywiście tylko od kwoty zysku.
Przywileje w przepisach
Jakie jeszcze korzyści może dać inwestycja w obligacje Skarbu Państwa?