Prawo podatkowe traktuje osoby pozostające w związkach nieformalnych jako sobie obce i ma to liczne konsekwencje. Co zatem można zrobić, żeby przepływy pieniężne (przelewy) czy wspólny zakup nieruchomości nie stały się pułapką podatkową?
– Sytuacja jest stosunkowo prosta, jeżeli w czasie trwania konkubinatu jakieś dobra, np. nieruchomość, samochód, zostaną zakupione na współwłasność z oznaczeniem wielkości udziałów poszczególnych współwłaścicieli – wyjaśnia Anna Turska, starszy konsultant w dziale doradztwa podatkowego kancelarii DZP Domański Zakrzewski Palinka.
Często jednak nieruchomość czy inne dobro kupione ze „wspólnego" majątku oficjalnie ma tylko jednego właściciela. W takiej sytuacji przysporzenia na jego rzecz mogą zostać potraktowane przez organy podatkowe jako darowizna lub jako pożyczka i na tej podstawie podlegać opodatkowaniu.
Mały limit
Jak zauważa Jarosław Ziobrowski, prawnik w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr, ustawa o podatku od spadków i darowizn wyróżnia trzy grupy podatkowe. Od przynależności do danej grupy zależy wysokość podatku, jaki trzeba będzie zapłacić w związku z otrzymaną darowizną. Do tzw. trzeciej grupy podatkowej należą właśnie osoby pozostające w nieformalnym związku. One – bez narażania się na płacenie podatku – mogą przekazywać sobie nawzajem majątek o wartości do 4902 zł (kwota zwolnienia). Trzeba jednak pamiętać, że limit zwolnienia odnosi się do darowizn od jednej osoby przekazanych w ciągu pięciu lat. Rocznie będzie to zatem nie więcej niż 980,40 zł.
– Jeżeli są dokonywane przelewy na rachunek bankowy konkubenta, np. w sytuacji gdy jedna osoba w tym związku płaci za najem mieszkania, a druga zwraca jej połowę za czynsz, organ podatkowy może uznać to za darowizny i nakazać zapłacenie podatku od darowizn – przestrzega Jarosław Ziobrowski.