Zarobek z udostępniania wizerunku nie może być rozliczany tak jak działalność gospodarcza. To najnowsze stanowisko ministra finansów. Zaczął on zmieniać wcześniejsze pozytywne dla celebrytów interpretacje.
Własne firmy reklamowe to popularny w świecie znanych osób – sportowców, aktorów, dziennikarzy – sposób na podatkową optymalizację. Zysków z podstawowej aktywności: uprawiania sportu czy artystycznych dokonań, nie rozliczą jednak tak jak przedsiębiorcy. Zarówno urzędy skarbowe, jak i sądy podkreślają, że tego rodzaju czynności nie należą do działalności gospodarczej. Dochody z nich są więc opodatkowane według skali (jako działalność wykonywana osobiście). Reszta – zarobki z udostępniania wizerunku, promowania sponsora, występowania w mediach, uczestnictwa w koncertach – może być wykazana w firmie.
Oszczędności na stawce liniowej
Jaka z tego korzyść? Jeśli celebryta ma duże dochody od firmy, którą promuje, np. 200 tys. zł rocznie, rozliczając się według skali, zapłaci 32-proc. podatek. Prowadząc działalność gospodarczą, może wybrać 19-proc. liniową stawkę. Własna firma daje też spore możliwości odliczenia związanych z nią kosztów (wydatki na samochód, telefon, komputer, siedzibę).
Oprócz startów także reklama sponsora
Fiskus długo to akceptował. Przykładowo Izba Skarbowa w Łodzi zgodziła się na korzystne rozliczenie siatkarza, który oprócz gry w klubie rozliczał tak jak przedsiębiorca przychody z reklamy (chodziło o udział w sesjach zdjęciowych, uczestnictwo w nagraniach, wywiadach i różnych imprezach promocyjnych, reklamowanie określonych produktów, noszenie ubioru sportowego z logo sponsora).
Podobnie było z tenisistą, który prowadzi działalność gospodarczą polegającą m.in. na reklamowaniu odzieży i sprzętu, udziale w akcjach marketingowych i wywiadach, promowaniu sponsorów.