Zaciągnięcie wspólnego kredytu może mieć opłakane skutki, także podatkowe. Przekonał się o tym mężczyzna, który nie dość, że spłacił część zobowiązania za kolegę, to jeszcze będzie musiał odprowadzić podatek od umorzonej przez bank pozostałej kwoty. Tak wynika z interpretacji Izby Skarbowej w Łodzi (nr IPTPB2/415-743/13-4/JR).

Mężczyznę do wspólnego kredytu namówił znajomy, który chciał kupić sobie dom. Mając do niego zaufanie podpisał umowę z bankiem. Nie otrzymał z tego tytułu żadnych korzyści majątkowych, nie miał też wpływu na sposób wykorzystania pieniędzy.

Kolega początkowo solidnie spłacał zadłużenie, później stał się jednak niewypłacalny i bank zażądał należności od współkredytobiorcy. Część udało mu się spłacić, a pozostałą bank jest skłonny umorzyć (wraz z odsetkami). Poinformował go jednak, że od umorzonej kwoty trzeba zapłacić podatek.

Czy to prawda? – zapytał niefortunny kredytobiorca we wniosku o interpretację.  Argumentował, że jego majątek nie powiększy się o umorzoną część należności, gdyż nigdy nie otrzymał pieniędzy z kredytu. Nie uzyska więc żadnego przysporzenia.

Fiskus nie zgodził się z tym stanowiskiem. Przypomniał, że definicja przychodu podatkowego jest szeroka. Powstaje on zawsze wtedy, gdy uzyskujemy realne korzyści majątkowe. Taką korzyść osiąga się także wtedy gdy dochodzi do umorzenia kredytu. Przysporzeniem majątkowym jest także umorzenie odsetek, których termin płatności już upłynął.