Kłopoty państwowej kasy powodują, że fiskus, intensywnie szukając dochodów, ignoruje prawa podatników. Np. są coraz mniejsze szanse, by skorzystać z ulg przy kupnie lub sprzedaży nieruchomości, zwłaszcza gdy są to działki rolne. Sprzyjają temu nieprecyzyjne przepisy.
– W większości przypadków urzędnicy interpretują przepisy na niekorzyść podatników – mówi Grzegorz Grochowina z firmy doradczej KPMG.
Osoby sprzedające ziemię lub mieszkanie muszą z reguły poczekać pięć lat od ich nabycia, by uniknąć podatku. Przepisy przewidują jednak wiele ulg dla tych, którzy chcą zbyć nieruchomość wcześniej. Tyle że wtedy często słyszą od fiskusa, że choć przepis mówi o uldze, to oni do niej nie mają prawa. Przekonała się o tym kobieta, która odziedziczyła gospodarstwo rolne, a po dwóch latach je sprzedała. Była pewna, że przysługuje jej zwolnienie z podatku przewidziane dla handlu ziemią rolną. By to potwierdzić, zwróciła się do Izby Skarbowej w Bydgoszczy z wnioskiem o interpretację. Fiskus uznał, że nie ma prawa do ulgi, bo nie zna zamiarów nabywcy gruntu. Nie wiadomo, czy nowy właściciel nadal będzie uprawiał ziemię. A skoro kobieta tego nie wie, to od uzyskanej kwoty musi zapłacić 19 proc. podatku dochodowego.
Inna podatniczka sprzedała mieszkanie, a za uzyskane pieniądze planowała kupić nieodrolnioną jeszcze działkę, by postawić na niej dom. Chciała skorzystać z ulgi mieszkaniowej. Ustawa o PIT zakłada, że osoba sprzedająca nieruchomość uniknie podatku, jeśli przeznaczy dochód na cele mieszkaniowe. Tym razem fiskus stwierdził jednak, że wnioskodawczyni nie przysługuje ulga, bo kupuje ziemię rolną. Zapłaci podatek, nawet jeśli postawi dom. Według urzędników, by skorzystać z ulgi, musiałaby nabyć działkę budowlaną.
Eksperci są zgodni, że osobom fizycznym bardzo trudno skorzystać z przewidzianych w ustawie preferencji. Prof. Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, uważa, że sytuację poprawiłyby zmiana nastawienia organów podatkowych i doprecyzowanie ustaw. – Obecnie interpretacja przepisów zależy od potrzeby chwili. Trudno mówić w tej sytuacji, że żyjemy w państwie prawa – mówi.