Zawarcie umowy ze spółką w upadłości obarczone jest dodatkowym ryzykiem zapłaty VAT z własnej kieszeni. Nieważne, że upadłość była ogłoszona przed podpisaniem umowy, a spółkę reprezentował syndyk.
Tak wynika z niedawnej interpretacji Izby Skarbowej w Katowicach. Sprawa dotyczy wykładni zasad korzystania z tzw. ulgi na złe długi. Budzą one duże kontrowersje.
Ulga ta polega na możliwości skorygowania wysokości należnego fiskusowi VAT o wysokość podatku wykazanego na fakturach sprzedażowych, gdy nabywca nie zapłacił za kupione towary lub usługi. Zgodnie z ustawą o VAT korektę taką można rozliczyć w deklaracji za miesiąc lub kwartał, w którym mija 150 dni od daty płatności. Jeśli jednak później dłużnik ureguluje należność, sprzedawca musi ponownie skorygować deklarację i znów zapłacić podatek.
W ten sposób przedsiębiorca-sprzedawca nie ponosi dużego ekonomicznego ciężaru podatku, który zasadniczo powinien być dla niego neutralny. Kwotę podatku, którą wykazał wcześniej jako należny urzędowi skarbowemu, odlicza później przez korektę, aż do czasu ewentualnej zapłaty z bardzo dużym opóźnieniem.
Ustawa wprowadza jednak spory wyłom w zasadzie neutralności. Mianowicie jednym z warunków skorzystania z ulgi na złe długi jest wymóg, by sprzedaż była dokonana na rzecz podatnika VAT, który nie jest w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub w likwidacji.