Choć za granicą nie ma podatku od darowizn, nasz fiskus upomni się o swoje.
Pan Krzysztof dostał z Ameryki samochód o wartości prawie 100 tys. zł. Darczyńcą był brat jego matki. Wraz z autem otrzymał dokumenty zaświadczające, że podatek od darowizny został w USA uregulowany. Pan Krzysztof uznał, że nie powinien płacić go po raz drugi. Bardzo się zdziwił, gdy się dowiedział, że ma jednak taki obowiązek.
I rzeczywiście, fakt, że w Stanach już zapłacono podatek od darowizny, nie ma znaczenia. Polsko-amerykańska umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania z 18 października 1974 r., obowiązująca od 1 stycznia 1977 r. (DzU nr 31, poz. 1972 z 1976 r.) nie reguluje bowiem tej kwestii. Może zatem być tak, że od jednej darowizny podatek trzeba zapłacić w dwóch krajach.Na wstępie niezbędne jest więc ustalenie, czy zagraniczna darowizna bądź spadek pochodzą od najbliższej rodziny (np. ojca, matki, dzieci, rodzeństwa czy dziadków) czy też od dalszej.
W pierwszym wypadku od 1 stycznia 2007 r. nie płaci się w Polsce podatku. Jednak gdy darczyńcą czy spadkodawcą jest, tak jak w przypadku pana Krzysztofa, np. wujek, to należy rozliczyć się z polskim fiskusem. Nasz czytelnik musi zatem w ciągu 30 dni od otrzymania auta z USA (nie chodzi tu o termin zawarcia umowy darowizny, ale faktycznego otrzymania towaru), złożyć w urzędzie skarbowym zeznanie na formularzu SD-3, dołączając do niego akt darowizny. Obowiązek taki nie powstaje tylko wówczas, gdy umowa jest podpisywana u notariusza i to on pobiera podatek. Obliczając go, zawsze należy wziąć pod uwagę wartość rynkową samochodu. W przeciwnym razie urzędnicy mogą ją zakwestionować.
Pan Jan odziedziczył po rodzinie swojego ojca dom w Stanach Zjednoczonych. Otrzymuje różne informacje na temat tego, czy powinien zapłacić od niego podatek i gdzie to zrobić.Otóż w takim wypadku decydujące znaczenie ma miejsce położenia nieruchomości. Ponieważ znajduje się ona w USA, zastosowanie będą miały przepisy amerykańskie. Te zaś są dla osób dziedziczących majątek bardzo łaskawe. Od nabytego w spadku domu pan Jan w ogóle nie zapłaci tam podatku. Sytuacja zmieni się dopiero wtedy, gdy zdecyduje się go sprzedać. Zakładając, że wartość nieruchomości to 100 tys. dolarów, a nasz rodak znajdzie na niego nabywcę np. za cenę 150 tys. dolarów, to od owej różnicy, tj. od 50 tys. dolarów, będzie musiał zapłacić tzw. podatek kapitałowy (capital gain tax). Zawsze jednak, niezależnie od tego, czy powstanie obowiązek rozliczenia się z amerykańskim fiskusem czy nie, należy zachować dokumenty potwierdzające otrzymanie spadku. Podobnie zresztą jest z darowizną. Amerykański urząd skarbowy może bowiem zapytać, skąd pochodzi dany majątek. Wtedy wystarczy przedstawić umowę czy stwierdzenie nabycia spadku, a uniknie się kłopotów. Warto pamiętać, że taka kontrola, sama w sobie, nie oznacza konieczności zapłaty podatku.