Jeśli pieniądze ze sprzedaży nieruchomości przeznaczysz na zakup domu, nie zapłacisz podatku. Gorzej, jeśli transakcja obejmuje też przylegające do niego tereny i budynki. Wtedy fiskus może zakwestionować prawo do pełnego zwolnienia z podatku.
Przekonało się o tym małżeństwo, które środki ze sprzedaży mieszkania wydało na zakup siedliska. Składa się ono z budynku mieszkalnego oraz dwóch murowanych obór (w jednej jest garaż), drewnianej stodoły, drogi i niezabudowanej działki. Będzie to jedyne miejsce zamieszkania małżeństwa. Mimo to nie mają pełnego prawa do ulgi. Zdaniem łódzkiej Izby Skarbowej zwolnione z PIT są tylko kwoty przeznaczone na zakup domu, reszta już nie (interpretacja nr IPTPB2/415-436/14-4/Akr).
– Ze stanowiska fiskusa wynika, że osoba, która kupuje nieruchomość, powinna rozdzielić kwoty przeznaczone na część mieszkalną i pozostałe – mówi doradca podatkowy Grzegorz Gębka. – To absurd, ponieważ nikt nie nabywa gołego domu, zawsze jest on czymś otoczony: podwórkiem, ogrodem, uprawami. Prowadzi też do niego droga. Oczywiste jest, że jeśli mieszkamy w domu, to reszta terenu i pozostałe budynki (także gospodarcze) związane są z realizacją potrzeb mieszkaniowych – uważa.
Urzędy wiedzą o transakcjach
Ekspert dodaje, że fiskus bardzo restrykcyjnie podchodzi do przepisów dających prawo do zwolnienia z PIT. Nie ustępuje nawet wówczas, gdy podatnicy powołują się na korzystne dla siebie orzeczenia sądowe.
– A sprawdzani są w praktyce wszyscy, przychody ze sprzedaży nieruchomości trzeba bowiem wykazać w zeznaniu rocznym, a ponadto urzędy mają informacje o transakcjach od notariuszy – zauważa Grzegorz Gębka.