Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 14.12.2007 21:26 Publikacja: 14.12.2007 21:18
A wszystko to stało się w mgnieniu oka za sprawą podpisanego w Lizbonie przez przywódców 27 państw Unii traktatu reformującego. Zaiste, czyż nie jest to prawdziwy postęp? Kiedyś imperia powstawały wskutek niszczących wojen, przewlekłych kampanii, niespodziewanych obrotów fortuny i zuchwałości bohaterów. By je stworzyć, wodzowie ponosili cierpienia, dzień i noc walczyli z przeciwnikami, gubili armie i narody. Czasem budzili podziw, czasem przerażenie. Wszystkim tym próbom towarzyszyła pewna wielkość, która pojawia się wszędzie tam, gdzie człowiek dla narzucenia innym swej woli ryzykuje życiem. Nawet ostatnie prawdziwe imperium, jakim obecnie są Stany Zjednoczone, by zwyciężać, musi mieć żołnierzy gotowych ponieść śmierć w walce.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas