Nowy Jork, Filadelfia, Detroit, Cincinnati, Chicago, Denver, Waszyngton, Los Angeles i Boston to miejsca, w których wróg przypuścił najostrzejszy szturm. I chociaż do oporu przed niespodziewanym najeźdźcą używa się zarówno broni chemicznej, jak i specjalnie tresowanych psów, to armie pluskiew z tygodnia na tydzień przelewają coraz więcej amerykańskiej krwi.
Kontratak owadów, które w rozwiniętych krajach Zachodu od kilkudziesięciu lat uważano już za praktycznie wytępione, kompletnie zaskoczył Amerykanów.
– Stanęliśmy u progu światowej pandemii pluskiew. Ten problem nie dotyczy bowiem tylko Stanów Zjednoczonych, ale również Kanady i Europy – przekonuje w rozmowie z „Rz” Missy Henriksen, wiceprezes National Pest Management Association ds. Public Relations. Pluskwy zostały uznane za jedne z najtrudniejszych szkodników do wytępienia. Znane są bowiem między innymi z tego, że nie łamią żadnych ustaw o zakazie dyskryminacji.
– Wprowadzają się zarówno do brudnych, jak i do bardzo czystych pomieszczeń. Nie bardzo dbają o to, w jakich warunkach mieszkają. Chodzi im tylko o ludzi – ostrzega Missy Henriksen. Można więc je dzisiaj spotkać zarówno w obskurnym motelu za 40 dolarów, jak i w dziesięciokrotnie droższym pięciogwiazdkowym hotelu.
O tym, że nawet najbogatsi Amerykanie nie mogą się czuć bezpiecznie, świadczą zwierzenia pogryzionych gwiazd. – Wciąż drapię się co minutę, ale mój apartament jest już ponoć w 100 procentach wolny od pluskiew – opowiadał niedawno w swojej audycji Howard Stern, uważany za najlepiej zarabiającego prezentera radiowego w Stanach Zjednoczonych. Terminatorzy zrobili też porządek z jego limuzyną, w której specjalnie wyszkolone psy odnalazły nawet więcej żarłocznych owadów niż w mieszkaniu Sterna.
28-letnią piosenkarkę Lauren Hildebrandt pluskwy dopadły w jednym z hoteli. – Ludzie powinni być świadomi niebezpieczeństwa, jakie czyha na nich teraz w hotelach w Nowym Jorku. Nie mogłam spać, bo cały czas myślałam tylko o tym, że one są w moim łóżku – czytamy w wydanym przez Hildebrandt oświadczeniu dla prasy. I chociaż nie podała nazwy hotelu, to wiadomo, że miał cztery gwiazdki.