Rozmowa Mazurka z Jarosławem Gowinem o wojnie w PO

Cenię Schetynę i współpracuję z nim. Nie cenię spółdzielni, ale to nie znaczy, że jestem członkiem jakiejkolwiek grupy Schetyny - mówi Jarosław Gowin

Publikacja: 19.02.2011 00:02

Rozmowa Mazurka z Jarosławem Gowinem o wojnie w PO

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Co to jest spółdzielnia?[/b]

To lekceważące określenie grupy polityków zaprzyjaźnionych i współpracujących z Cezarym Grabarczykiem.

[b]Obecnym samcem beta Platformy.[/b]

No nie, tu pan przesadza. Stał się silnym i wpływowym politykiem, a jeśli miałbym układać jakiś ranking, to, trzymając się pańskiej nomenklatury, nazwałbym go samcem gamma.

[b]Czyli numerem trzy.[/b]

Bo pierwsi dwaj nie zmieniają się, odkąd wpływy w Platformie Obywatelskiej stracił Jan Rokita. Politykiem numer jeden jest Grzegorz…

[b]Kto?![/b]

Donald Tusk! Uff…

[b]Ta freudowska pomyłka będzie pana wiele kosztowała.[/b]

Pan naprawdę myśli, że na czele Platformy stoją ludzie pozbawieni poczucia humoru?

[b]Tak. Kiedyś je mieli, ale władza im je odebrała wraz z dystansem do siebie.[/b]

To bywa problemem, bo każda władza alienuje i kolejni premierzy oraz ministrowie, zwłaszcza w państwie tak źle urządzonym i mało sterownym jak Polska, mają poczucie, że są ciągle ostrzeliwani, a wtedy trudno o dystans do siebie. Poza tym – jak przestrzegali klasycy – każda władza deprawuje.

[b]To w jakim stopniu pan jest zdeprawowany?[/b]

W takim, w jakim uczestniczyłem we władzy, czyli w znikomym.

[b]Zaraz, to albo jest pan ważnym politykiem i lokomotywą partii w Krakowie, albo nie ma nic do powiedzenia.[/b]

Realne uczestnictwo we władzy mają przedstawiciele rządu, marszałek Sejmu, szefowie klubów rządzących partii, reszta jest w mniejszym lub większym stopniu sprowadzona do roli wykonawców.

[b]Czyli z panem nie trzeba się liczyć, bo i tak jest pan tylko wykonawcą.[/b]

W tej kadencji nie musi się pan ze mną liczyć, a w następnej być może będzie się pan chciał ze mną spotkać tylko na piwie, doceniając moje walory intelektualne.

[b]Pan nie pije piwa.[/b]

Dobrze pan pamięta, wino. Tylko nie pamiętam, kto komu jest winien.

[b]Pan mnie, i skoro sprawę wina mamy omówioną, to wróćmy do układu sił w PO. Może to ściema z tą spółdzielnią, może oni są nieważni?[/b]

Cezary Grabarczyk wszedł do zarządu PO i stał się człowiekiem, z którym wszyscy w partii się liczą.

[b]Ale jakim cudem? Jest ministrem wyśmiewanym za nieudolność, a premier nie może go nawet odwołać, bo jego los zależy od spółdzielni.[/b]

Krytyczne opinie na temat ministerialnych kompetencji Cezarego Grabarczyka są przesadzone, choć jako stały klient PKP będę bronił jego dokonań z umiarkowanym zapałem. Ale fachowość to jedno, a zupełnie inną umiejętnością polityczną jest zdolność do budowania wokół siebie wspólnoty. Oczywiście ta wspólnota może być twórcza, a może też być sitwą, kliką, czymś, co socjologowie nazywają brudną wspólnotą. Myślę, że aspiracją ministra Grabarczyka jest stworzenie wspólnoty twórczej.

[b]To aspiracja, a rzeczywistość?[/b]

Ją pokaże przyszłość, o ile ta grupa przetrwa.

[b]Panie rektorze, a mógłby pan spojrzeć na tę wspólnotę okiem intelektualisty?[/b]

Metody intelektualnego opisu rzeczywistości politycznej zostawię na czas, kiedy przejdę na emeryturę.

[b]Kto należy do spółdzielni?[/b]

Jest grupa szefów regionów, którzy widzą w Grabarczyku przyszłego przewodniczącego Platformy, a sami, dzięki temu, że przystąpili do tej grupy, zyskali dużo większy wpływ na kształt PO.

[b]Jakieś nazwiska?[/b]

Nie jest żadną tajemnicą, że bliskimi współpracownikami Grabarczyka są szef PO w Łodzi Andrzej Biernat czy szef małopolski Ireneusz Raś. Ale jeśli chce pan ustalać personalia, to niech pan sobie przypomni osławiony zjazd działaczy PO w Zakopanem z okazji 50. urodzin Biernata. Bawili tam bodajże posłowie Rynasiewicz z Podkarpacia, Korzeniowski z Opolszczyzny, był Paweł Graś jako łącznik z Donaldem Tuskiem.

[b]Pana nie było. Nie lubi pan gór?[/b]

Bardzo lubię, ale taki trochę aspołeczny jestem.

[b]Aspołeczny czy aspółdzielczy?[/b]

Aspółdzielczy. Mówiąc wprost i bez ogródek, nie widzę spoiwa programowego tej grupy, a gwoździem do jej trumny była, w mojej ocenie, bliska współpraca z Januszem Palikotem.

[b]Skoro spółdzielców nie łączy program, to nie ma mowy o wspólnocie budującej, lecz o klice. Mylę się?[/b]

Polityków może łączyć nie tylko wspólnota programowa, ale też wspólnota interesów.

[b]To jest definicja kliki. To ona łączy się ze względu na wspólne interesy.[/b]

Nie tylko, a same interesy mogą być uczciwe i nieuczciwe. Nie ma nic złego w tym, że polityk chce mieć jak największy wpływ na swoją partię, na państwo.

[b]Zostawmy spółdzielców, a porozmawiajmy o samym Grabarczyku. Czym ich uwiódł? Co on w sobie ma takiego, że nie daje spać kolegom?[/b]

Osobiście? Duży dar przekonywania w kontaktach bezpośrednich i zdolność definiowania interesów różnych osób. Potrafi też łączyć te interesy i ma dużą umiejętność skupiania wokół siebie ludzi. Dostrzegłem to w zeszłej kadencji, kiedy – będąc jeszcze senatorem – pomagałem mu przeprowadzić wybór Bohdana Zdrojewskiego na szefa klubu. Grabarczyk przeforsował to wtedy wbrew obu liderom: Donaldowi Tuskowi i Grzegorzowi Schetynie.

[b]Którzy chcieli Zbigniewa Chlebowskiego.[/b]

I przegrali z Grabarczykiem.

[b]Jak to było możliwe?[/b]

Ma dużą zdolność budowania networków…

[b]To powinien Facebooka założyć.[/b]

Wykorzystał ten talent w polityce.

[b]Polityk może przyciągać do siebie innych polityków z dwóch powodów. Po pierwsze: może mieć niebywały urok osobisty…[/b]

To widocznie ten przypadek.

[b]A ten ironiczny uśmiech na pańskiej twarzy co oznacza?[/b]

Że zastanawiam się, jaka jest druga możliwość.

[b]Po drugie: ten polityk ma konfitury w ręku. [/b]

Niech pan pyta posłów SLD, oni bacznie śledzą poczynania ministra Grabarczyka i informują o jego powiązaniach na konferencjach prasowych. Ja na ten temat nie mam wiedzy i nie zajmuję się szukaniem haków.

[b]Nie wierzę, że ważnych polityków PO da się przekupić tylko posadą dla żony na poczcie czy szwagra w PKP – mają lepsze rady nadzorcze. Grabarczyk musi dysponować politycznymi konfiturami.[/b]

To, co pan nazywa polityczną konfiturą, to realny udział we współrządzeniu Platformą Obywatelską, a Grabarczyk tej grupie to zapewnił.

[b]Premier pozostaje w bliskim sojuszu z Grabarczykiem.[/b]

Chce pan powiedzieć, że Donald Tusk jest członkiem spółdzielni Grabarczyka?

[b]Nie, Tusk ma władzę dużo większą niż cała spółdzielnia, ale posługuje się grupą Grabarczyka w grze ze schetynowcami. [/b]

Niewątpliwie przy wyłanianiu składu władz partyjnych Donald Tusk zasięgał rady i korzystał z pomocy Cezarego Grabarczyka, a sugestie Grzegorza Schetyny były dla niego mniej przekonujące.

[b]Ja rozumiem, że to dla nastroju, ale czy mógłby pan zapalić światło?[/b]

Koniecznie chce pan widzieć ironiczny uśmiech na mojej twarzy?

[b]Przejrzał mnie pan, więc porozmawiajmy o panu. Jest pan w innej niż minister transportu grupie.[/b]

Nie czuję się członkiem żadnej grupy.

[b]No tak, pan wyrasta ponad koterie i ponad całą Platformę.[/b]

Dziękuję za rzeczową ocenę (śmiech). I proszę nie ulegać pokusie uproszczonych i dychotomicznych opisów tego, co się dzieje w PO.

[b]A gdzie by pan siebie umiejscowił?[/b]

Jest prawdą, że cenię marszałka Schetynę i współpracuję z nim. I jest prawdą, że nie cenię spółdzielni, ale to nie znaczy, że jestem członkiem jakiejkolwiek grupy Schetyny. Zdecydowanie nie we wszystkich sprawach światopoglądowych się zgadzamy, bo on jest zdecydowanym liberałem, a ja konserwatystą. Ale, wbrew pozorom, nie te kwestie, nie sprawa in vitro są dla mnie w PO najważniejsze. Ja chcę zmian wolnorynkowych i szukam sojuszników. I takiego sojusznika znalazłem właśnie w marszałku Schetynie.

[b]A to ciekawe, bo jeszcze niedawno szukał pan oparcia w premierze.[/b]

Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek szukał w nim oparcia, ale na pewno nigdy moja współpraca z premierem nie była tak ścisła jak dzisiaj moja współpraca z Grzegorzem Schetyną.

[b]I to dopiero jest zabawne, jeśli się pamięta, jak szczerze panowie się nie znosili.[/b]

Ja do polityki trafiłem za pośrednictwem i jako stronnik Jana Rokity, z którym Schetyna był przez lata w silnym konflikcie.

[b]Owszem, wykańczał go.[/b]

Obydwaj znamy Janka Rokitę na tyle, by wiedzieć, że nie było to starcie bestii Schetyny z pięknym Rokitą, tylko że razy padały z obu stron. I słusznie, polityka to pokojowa forma wojny.

[b]Niemniej pańska wolta jest piękna.[/b]

To nie wolta, tylko weryfikacja moich wyobrażeń na temat Grzegorza Schetyny. W poprzedniej kadencji uważałem go za swojego śmiertelnego wroga. Zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem, jak sprawnym jest ministrem i wicepremierem.

[b]Choć nadal byliście daleko od siebie.[/b]

Zaczęliśmy często rozmawiać, odkąd został szefem klubu, i po każdej z tych rozmów zyskiwał w moich oczach. Okazało się, że obaj mamy identyczne poglądy w sprawach gospodarczych i przekonanie, że rząd powinien intensywniej usprawniać państwo.

[b]A ja mam przekonanie, że Schetyna traktuje te hasła instrumentalnie. Jako wicepremier nie był szczególnie znany z reformatorskiego zapału.[/b]

W moim poczuciu owego reformatorskiego zapału w rządzie było za czasów Schetyny więcej niż teraz.

[b]Skoro Schetyna chciał reform, to kto ich nie chciał?[/b]

Różnice zdań dotyczyły tempa i skali reform. Premier uznał, że jest odpowiedzialny za „tu i teraz” i że w Polsce nie czas na wielkie reformy, tylko na systematyczną korektę. Donald Tusk nazywa to rewolucją cichych kroków. Ja mam inną filozofię rządzenia.

[b]Rozumiem, że Schetyna ma swój urok, ale to urok twardego faceta, trochę łobuza. A pan się nie kojarzy z łobuzerką.[/b]

Jeśli pan jeszcze trochę przychyli się w stronę Grzegorza Schetyny, to może zgodzimy się, że nie przypomina Matki Teresy, ale ma w sobie coś z Robin Hooda?

[b]Tak? Nic mi nie wiadomo, by Schetyna komukolwiek coś dał.[/b]

A mnie nie wiadomo, by cokolwiek zabrał, ale ma w sobie wolę zmieniania świata wokół siebie i to jest dla mnie cenne. Schetynie, do cholery jasnej, o coś chodzi!

[b]Ale o co?[/b]

O to, by w Polsce było więcej wolności gospodarczej, by zreformować system ubezpieczeń społecznych, by szybciej budowano drogi. Nie przypadkiem w Platformie nazywano go karbowym.

[b]Porozmawiajmy o pozostałych schetynowcach. Na pewno Rafał Grupiński…[/b]

Przyjaźni się z marszałkiem jeszcze od czasów Solidarności Walczącej i dziś blisko współpracują.

[b]Grupiński jest konserwatystą?[/b]

Sam siebie czasem tak określa, ale jeżeli on jest konserwatystą, to… Hm, jak by to określić?

[b]Niepraktykującym?[/b]

W każdym razie mocno sceptycznym. Ale pan bardzo chce, bym ja utrwalał nieprawdziwy, dychotomiczny podział Platformy.

[b]Bardzo chcę, by naszkicował pan podział prawdziwy, i dlatego pytam, komu najbliżej do Schetyny.[/b]

Na pewno bardzo dobrze współpracuje z nim obecne kierownictwo Klubu Parlamentarnego PO. Tu widzę duże zrozumienie.

[b]Stąd pańska sympatia do posła Tomczykiewicza.[/b]

Tomek jest nie tak znowu częstym w polityce przykładem człowieka niezwykle wręcz przyzwoitego, a poza tym nie tak częstym, nawet w Platformie, posłem myślącym o gospodarce w sposób liberalny.

[b]Cudowne jest to pańskie świeże nawrócenie na wolny rynek…[/b]

Moje świeże nawrócenie?! 30 lat temu z mlekiem matki…

[b]Błagam, zostawmy rozważania, co pan, człowiek 50-letni, ssał 30 lat temu, i miejmy nadzieję, że to nie było mleko matki.[/b]

(śmiech) W takim razie niech będzie, że zamiast podśpiewywać przy goleniu, czytałem sobie Hayeka i Friedmana.

[b]Imponujące, ale panowie z członem „raś” w nazwisku i tak wysyłają pana do Senatu.[/b]

Cieszę się, że panu zaimponowałem, ale nie oczekuję, że każdy będzie się mną zachwycał. Mam świadomość, iż swymi poglądami i sposobem ich wyrażania uwieram niektórych ludzi w Sejmie, także niektórych kolegów z Platformy.

[b]Ale co złego jest w Senacie, gdzie widzą pana i Paweł Graś, i Ireneusz Raś?[/b]

Nic, ale kiedy minister Graś uzasadnia moją kandydaturę do Senatu potrzebą wystawienia silnych osobowości, to ja się zgodzę, pod warunkiem że z drugiego okręgu w Krakowie wystartuje inna silna osobowość – Paweł Graś.

[b]Skąd ta niechęć do rzecznika rządu?[/b]

Ja akurat Pawła bardzo lubię, choć często się rżniemy.

[b]Co robicie?[/b]

Rżniemy się politycznie.

[wyimek]W sprawie Chlebowskiego nie będę wyręczał władz PO. Nie mam zamiaru ani być czołowym moralistą, ani nie chcę też za nikogo wyciągać kasztanów z ognia[/wyimek]

[b]Bez podtekstów z dorzynaniem watah, ale na czym polega pańskie rżnięcie się z Grasiem?[/b]

Na prowadzeniu sporów i ograniczaniu swoich wpływów.

[b]Zostawmy krotochwile i rżnięcia. Wystartuje pan do Senatu?[/b]

Nie będę kandydował do Senatu.

[b]A co, jeśli szef regionu Ireneusz Raś nie znajdzie dla pana miejsca na liście poselskiej?[/b]

Z całym szacunkiem, ale to nie Ireneusz Raś będzie o tym decydował. Oczywiście wyobrażam sobie, że władze partii znajdą w Krakowie 26 lepszych ode mnie kandydatów Platformy.

[b]Wtedy skorzysta pan z zaproszenia PJN?[/b]

Wtedy będę zastanawiał się nad swoją przyszłością.

[b]A co, jeśli wyląduje pan na piątym, siódmym miejscu listy? Przełknie pan to upokorzenie?[/b]

Ja nie muszę zabiegać o wysokie miejsce. Może zabrzmi to nieskromnie, ale jestem gotów walczyć o najlepszy wynik z dowolnego miejsca na liście Platformy. Ale może skończmy już rozmowę o moim miejscu na liście i porozmawiajmy raczej o tym, co należy robić po wyborach.

[b]Nie chodzi tylko o pana. Zwolennicy Schetyny mogą mieć kłopoty z miejscami na listach.[/b]

Nie sądzę. Coraz więcej osób w PO rozumie, że jeżeli mamy wygrać te wybory, to musimy być zespołem i wycinanie ludzi tylko dlatego, że kojarzą się z Grzegorzem, nie wzmocni tych list.

[b]Na tych listach znajdzie się miejsce dla Zbigniewa Chlebowskiego?[/b]

I Roberta Węgrzyna? Spodziewałem się pytania o obu.

[b]Odpowie pan hurtem?[/b]

Mam ten komfort, że nie jestem członkiem władz partii i nie muszę w tych sprawach decydować.

[b]Pytam tylko o opinię.[/b]

Wyraziłbym ją, gdybym był członkiem władz PO.

[b]Czemu pan nie chce udzielić odpowiedzi na to pytanie?[/b]

Bo myślę, że ją pan zna i dlaczego…

[b]…Mieliby ją poznać czytelnicy „Rzeczpospolitej”?[/b]

Nie, ale dlaczego mam w tych sprawach wyręczać władze PO? Gdy w nich zasiadałem, to wypowiadałem się na temat Chlebowskiego czy Drzewieckiego. Dziś nie mam zamiaru ani być czołowym moralistą Platformy, ani nie chcę też za nikogo wyciągać kasztanów z ognia.

[b]Jako bliski współpracownik Schetyny przymyka pan oko na to, że to on przez lata holował ludzi, z którymi panu nie po drodze: senatorów Ludwiczuka czy Misiaka, posłów Chlebowskiego czy Drzewieckiego…[/b]

Każdy z tych przypadków jest inny i nie mam zamiaru roztrząsać żadnego, a o Grzegorzu Schetynie mogę powiedzieć, że ma inne zalety.

[b]I talent do otaczania się marnymi ludźmi.[/b]

W jego otoczeniu są ludzie, których cenię wysoko, jak Sławomir Rybicki, Andrzej Halicki czy Jacek Protasiewicz. Mnie w dzisiejszej polityce brakuje ludzi gotowych do działań modernizacyjnych.

[b]Z pewnością Mirosław Drzewiecki jest bardzo wolnorynkowy.[/b]

Na czym jak na czym, ale na gospodarce – sądząc po jego sukcesach – się zna.

[b]I Misiak ma sukcesy…[/b]

Gdyby nie popełnił tego błędu, to powiedziałbym z pełnym przekonaniem, że to jeden z najzdolniejszych polityków młodego pokolenia. Sądzę, że wróci jeszcze do polityki i będzie miał szansę się zrehabilitować.

[b]Tego się obawiam. Były poseł KLD, a dziś publicysta „Wyborczej” Witold Gadomski sufluje Tuskowi, by pozbył się „smutnych panów”. Młodzi Demokraci w Internecie piszą wprost o wywaleniu pana…[/b]

W ustach Młodych Demokratów taka opinia mnie nie dziwi, bo nasz sposób myślenia o Polsce i polityce dzieli przepaść – oni w sprawach gospodarczych nie mają żadnych poglądów, a w sprawach światopoglądowych są lewicowi.

[b]Paweł Kukiz, Marcin Meller, Kazik to zniechęceni wyborcy PO z ostatnich dni.[/b]

Od wielu lat czytam wypowiedzi Pawła Kukiza na tematy publiczne i z większością się zgadzam. Dlatego żal mi, że ktoś taki odwraca się od nas. O ile nie martwię się, że porzucają nas celebryci, o tyle o takich ludzi jak on chciałbym jeszcze powalczyć. Boli mnie też, że odsuwa się od nas elektorat liberalny od prof. Balcerowicza po właścicielkę warzywniaka koło mojej kamienicy.

[b]Jak pan chce o nich zawalczyć?[/b]

Mam nadzieję, że Platforma przeprowadzi do końca kadencji choć kilka wolnorynkowych reform i że powstrzymane zostaną zapędy choćby minister Kopacz, by wprowadzić lewicowe rozwiązania w sprawie in vitro czy związków partnerskich.

[b]Prorządowi publicyści „Polityki” czy Waldemar Kuczyński biorą was w obronę, strasząc, że jednak PiS wciąż jest groźny.[/b]

Już dawno ostrzegałem, że samo antypisowskie paliwo nie wystarczy i nie dojedziemy na nim do wyborów, a niepodejmowanie pewnych decyzji będzie dla nas kosztowniejsze niż ich podejmowanie. Ten scenariusz, niestety, się dziś sprawdza. Jeśli nie będzie żadnych zmian do wyborów, to sondaże mogą nam zjechać.

[b]Jak nisko?[/b]

Do poziomu 28 – 30 procent. A PiS będzie miał bardzo podobny wynik, wtedy wszystko zależy od frekwencji…

[b]Już nic się nie da zrobić?[/b]

Wciąż wierzę, że jesteśmy w stanie te wybory zdecydowanie wygrać, ale musimy zdobyć się na przeprowadzenie kilku odważnych reform.

[b]Rz: Co to jest spółdzielnia?[/b]

To lekceważące określenie grupy polityków zaprzyjaźnionych i współpracujących z Cezarym Grabarczykiem.

[b]Obecnym samcem beta Platformy.[/b]

No nie, tu pan przesadza. Stał się silnym i wpływowym politykiem, a jeśli miałbym układać jakiś ranking, to, trzymając się pańskiej nomenklatury, nazwałbym go samcem gamma.

[b]Czyli numerem trzy.[/b]

Bo pierwsi dwaj nie zmieniają się, odkąd wpływy w Platformie Obywatelskiej stracił Jan Rokita. Politykiem numer jeden jest Grzegorz…

[b]Kto?![/b]

Donald Tusk! Uff…

[b]Ta freudowska pomyłka będzie pana wiele kosztowała.[/b]

Pan naprawdę myśli, że na czele Platformy stoją ludzie pozbawieni poczucia humoru?

[b]Tak. Kiedyś je mieli, ale władza im je odebrała wraz z dystansem do siebie.[/b]

To bywa problemem, bo każda władza alienuje i kolejni premierzy oraz ministrowie, zwłaszcza w państwie tak źle urządzonym i mało sterownym jak Polska, mają poczucie, że są ciągle ostrzeliwani, a wtedy trudno o dystans do siebie. Poza tym – jak przestrzegali klasycy – każda władza deprawuje.

[b]To w jakim stopniu pan jest zdeprawowany?[/b]

W takim, w jakim uczestniczyłem we władzy, czyli w znikomym.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”