Rozmowa też zaczyna się ostro: pytam Johna, który w latach 70. zdecydował się na życie w Polsce, jak mu się dzisiaj u nas podoba.
– Widać, że jedną nogą Polacy tkwią w starym systemie – w komunie, a drugą postawili w nowym świecie, który, jak się okazało, wcale nie jest taki wspaniały. Niełatwo w nim żyć. Smutne jest to, że kraj, który po 1989 r. miał tyle możliwości – przegapił swoją szansę. Cywilizacyjną szansę!
Wystarczy przekroczyć granicę, żeby zobaczyć, jak bardzo jesteśmy zacofani.
– Autostrady, sprawna kolej, hale koncertowe są w Czechach, na Węgrzech, w Chorwacji, Słowenii. Dlaczego tu ich nie ma? Kocham was, na swój sposób, za bojowość, ale wychodzi na to, że Polacy mają psychiczny feler. Za granicą pracujecie dobrze. Uczciwie. Ale wystarczy, że wracacie do kraju i zaczyna się katastrofa! Za granicą nie da się tego zrozumieć. Trzeba tutaj być. I to długo. Inaczej nie wychwyci się tego nietypowego polskiego wirusa. Tego jakiegoś paskudztwa ukrytego. Nie od razu widać tę chorobę. A przecież was toczy.
Polacy mówią o wspólnych celach, ale każdy gra na swoje konto i wycina konkurencję.
– Cała nadzieja w młodym pokoleniu – mówi i szybko się mityguje: – Ile razy mam to powtarzać? Ile razy wierzyć?
To, co się dzieje teraz w Polsce, dla Walijczyka urodzonego w Anglii jest koszmarem.
– Nie mogę czytać i oglądać wiadomości, bo chce mi się rzygać. Polakami rządzą politycy-kabareciarze, którzy obrażają się wzajemnie i obrażają na rzeczywistość. W Wielkiej Brytanii bycie politykiem to praca związana z realizacją celów. W Polsce obowiązuje hasło „Teraz ku... my!" i nic się w tej kwestii nie zmienia. Niby jest fajniej, bo Donald Tusk lepiej się prezentuje niż Jarosław Kaczyński, ale to sprawa makijażu i piaru. Gdybym mógł głosować, nie wiem, na kogo oddałbym głos. Na pewno nie na PiS. Ale też nie na PO. Nie wiem, co robi w Platformie Stefan Niesiołowski? Był w ZChN i, moim zdaniem, świetnie pasowałby do PiS. Ale jest w PO! Kto to zrozumie?