Miłość Wasilja Grossmana w cieniu totalitaryzmu

Wasilij Grossman uzyskał uwolnienie żony z rąk NKWD i zaopiekował się jej synami, dziećmi rozstrzelanego „wroga ludu”

Aktualizacja: 28.03.2011 19:45 Publikacja: 26.03.2011 00:01

Miłość Wasilja Grossmana w cieniu totalitaryzmu

Foto: BEW

Wasilij Grossman bardzo chciał zostać pisarzem, choć do pewnego momentu wyglądało, że pójdzie w ślady ojca, inżyniera chemika. Po studiach chemicznych podjął pracę w instytucie naukowo-badawczym w Makiejewce, zajmując się bezpieczeństwem prac górniczych. W Donbasie mieszkał do roku 1933.

W 1931 roku rozwiódł się z żoną Galiną. To jednak, co miało zaważyć na reszcie życia Grossmana, stało się  w marcu 1934 r. Jego opowiadanie „W mieście Berdyczowie" (znany jest film „Komisarz" Askoldowa zrealizowany na motywach tego opowiadania) zachwyciło Gorkiego, który namaścił autora na zawodowego pisarza. Mniej podobała mu się powieść „Glikauf",  produkcyjniak o ludziach Donbasu i ich pracy, ale i ona została opublikowana.

Świeżo upieczony prozaik zabrał się do kolejnej książki – „Stiepan Kolczugin", zaczął też sztukę teatralną, wreszcie zakochał się. W żonie przyjaciela, też pisarza, Borisa Hubera, Oldze Michajłownie Huber, która dla Wasilija zostawiła nie tylko męża, ale i synów – Miszę i Fiedię.

Fiodor Huber, który po latach w 2005 roku, posiłkując się listami Grossmana, napisał książkę o nim – „Wasilij Grossman. Pamięć i listy", wspomina, że jako dziecko, gdy mama przychodziła odwiedzić synów, krzyczał: „Wszyscy mają dobre mamy, tylko ja – złą!". Dramatyczna sytuacja rozwiązała się w typowo sowiecki sposób. 20 czerwca 1937 roku Boris Huber został aresztowany z innymi członkami grupy literackiej „Pieriewał"; 13 sierpnia skazano go na rozstrzelanie, wyrok wykonano natychmiast. Zagrożony był i  sam Grossman, ale pieriewałowcy niczym go nie obciążyli. Aresztowana została natomiast Olga, choć jeszcze w 1936 r. rozwiodła się z mężem i wyszła za mąż za Grossmana. „Zgodnie z rozkazem Jeżowa – przypomina Fiodor Huber – aresztowaniu podlegały »również żony rozwiedzione ze skazanymi, które jednak wiedząc o kontrrewolucyjnej działalności aresztowanych, nie poinformowały o tym odpowiednich organów władzy«. Żony podlegały karze obozu o długości zależnej od stopnia zagrożenia społecznego, od pięciu do ośmiu lat". Dzieci trafić miały do domów dziecka, zresztą różnych. Wtedy Grossman zabrał chłopców do siebie, formalnie załatwił opiekę nad nimi, a dzięki staraniom i listom do wszystkich możliwych instancji, w tym do Jeżowa i Kalinina, uzyskał zwolnienie żony, co powszechnie uznane zostało za cud.

„Dla Grossmana obaj byliśmy synami, oficjalnie nas jednak nie usynowił, gdyż oznaczałoby to, że wyrzekliśmy się aresztowanego ojca" – pisze Fiodor Huber.

Gdy Wasilij Grossman został korespondentem wojennym „Krasnej Zwiezdy", Fiedię i Miszę wraz z innymi dziećmi pisarzy Litfond (instytucja zajmująca się pomocą materialną dla członków Związku Pisarzy ZSRS) wysłał na obóz pionierski, następnie zostali oni przewiezieni do internatu w Czystopolu. W ślad za chłopcami przyjechała ich matka, wynajęła mieszkanie, wzięła młodszego syna do siebie, starszy został w internacie.

7 stycznia 1942 r. Grossman pisze do Olgi: „Wczoraj dowiedzieliśmy się szczegółów śmierci Gajdara. Zginął w walce, walczył z niezwykłym męstwem – starzy frontowcy z zachwytem i wręcz uwielbieniem opowiadali o jego zdumiewających wyczynach... Lusieńka, pamiętasz Gajdara? Nasz wspólny spacer do wąwozu Uczkożskiego, przeprawę przez strumień? Miły, choć trudny we współżyciu Gajdar".

Rzeczywiście miły... W wojnie domowej w wieku 14 lat Arkadij Golikow, bo tak się naprawdę nazywał, zabijał jeńców. Miał lat 17, gdy dowodził pułkiem, a karierę zaczął w armii Tuchaczewskiego w guberni tambowskiej, tłumiąc powstanie Antonowa. W trakcie masowych egzekucji własnoręcznie rozstrzeliwał grupy zakładników. Został nawet usunięty z partii za samowolnie przeprowadzane mordy. Uznano go za chorego psychicznie, w sam raz nadającego się do pisania książek dla młodzieży, które – jak „Czuk i Hek" czy „Timur i jego drużyna" – zyskały obłędną popularność. Tego wszystkiego Grossman oczywiście nie musiał być świadomy.

W kwietniu 1942 r. dostał dwumiesięczny urlop twórczy i pojechał do Czystopola. W liście do ojca pisze: „Misza doszedł do ósmej klasy, porzucił szkołę i zatrudnił się jako kierowca w kolumnie samochodowej, przywozi ziarno z kołchozów. Pracuje od 14 do 16 godzin dziennie, przychodzi do domu cały w smarze i błocie; nie mogę uwierzyć, że ten spokojny, barczysty robociarz ledwie rok temu kaprysił, kiedy tańczyła wokół niego Jenny Gienrichowna. W ogóle zuch się z niego zrobił".

„Zuch" zginął cztery miesiące później podczas ćwiczeń przysposobienia wojskowego na skutek wybuchu pocisku. Grób na cmentarzu w Czystopolu wykopał Miszy Borys Pasternak. Jako człowiek głębokiej wiary przyprowadził popa.

10 września Grossman po otrzymaniu wiadomości o śmierci Miszy wysyła list do Olgi ze słowami: „... nie trzeba, Lusieńko, upadać na duchu i popadać w rozpacz. Dookoła pełno nieszczęść, ileż się ich naoglądałem. Widuję matki, które na wojnie straciły trzech synów i męża. Widuję żony, które straciły mężów, kobiety, których małe dzieci zginęły w czasie bombardowania – i wszystkie one zbierają siły, pracują i nie tracąc ducha, oczekują zwycięstwa. A w jakich trudnych warunkach żyją! Bądź i Ty silna, moja kochana, trzymaj się... Masz jeszcze mnie i Fiedię, masz miłość i sens życia... Przedstawiono mnie po raz drugi do Orderu Czerwonego Sztandaru, ale rezultatu na razie nie ma, tak jak za pierwszym razem...".

Grossman doczekał się w końcu orderu, a „Szkicami stalingradzkimi" zamieszczanymi w „Krasnej Zwiezdzie" i krótką powieścią „Naród jest nieśmiertelny" zdobył sobie ogromną popularność. Nadejść miały jednak gorsze, choć przecież już niewojenne lata. Opublikowana przez „Nowyj Mir" powieść „Za słuszną sprawę" po krytycznej recenzji w „Prawdzie" została uznana za pomyłkę ideową.

Wcześniej Grossman zaangażował się w prace nad „Czarną księgą" poświęconą masowym mordom Żydów podczas wojny. Jest w niej jego tekst „Zagłada Żydów w Berdyczowie". Tym samym Berdyczowie, od którego zaczęła się kariera literacka pisarza i gdzie zamordowana została przez hitlerowców jego matka. Po rozwiązaniu Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego przygotowującego „Czarną księgę" Grossman spotkał się z atakami mającymi ewidentnie antysemicki podtekst.

Trudno mówić jednak o jego represjonowaniu. Przeciwnie, w 1947 r. rodzina przeniosła się do trzypokojowego samodzielnego mieszkania, latem roku następnego wypoczywała w Domu Pracy Twórczej dla pisarzy w Dubułtach nad brzegiem Zatoki Ryskiej. Wyjeżdżali i w latach następnych – do Koktebla, na Krym.

A Grossman pisał swoją najważniejszą powieść – „Życie i los". Po tym, jak pismo „Znamia" odmówiło druku, w lutym 1961 r. po jej rękopis przyszli bezpieczniacy. „Poprosili" pisarza, by wskazał im miejsca, gdzie znajdują się inne egzemplarze maszynopisu „Życia i losu", i skonfiskowali je. Po latach – ale nie 200 – 300, jak sugerować miał autorowi sekretarz KC KPZR Susłow, lecz 20 – miało się okazać, że nie wszystkie... Dnia, gdy książka się ukazała – najpierw za granicą – Grossman nie doczekał. Zmarł w 1964 r. na raka, miał 59 lat.

Powieść wydrukowana została z mikrofilmu przemyconego na Zachód przez Włodzimierza Wojnowicza. „Życie i los" od razu okrzyknięte zostało we Francji arcydziełem. Niska jakość mikrofilmów spowodowała, że niektóre frazy, a nawet całe strony powieści były nieczytelne, ale w 1988 r., gdy w Związku Sowieckim pismo „Oktiabr" zaczęło już drukować utwór, odnalazł się jeszcze jeden pełny rękopis „Życia i losu". Przechowywany był przez przyjaciela Grossmana Wiaczesława Łobodę.

Trudności Grossmana z publikacją utworów nie mijały. Nie wyrażono zgody na druk powieści „Wszystko płynie" mówiącej m.in. o głodzie na Ukrainie. Potęgowały się trudności materialne pisarza, musiał zapożyczać się u przyjaciela, poety Siemiona Lipkina. To Lipkin w 1952 r. na urodziny Olgi Grossman wręczył jej okolicznościowy żartobliwy wiersz ze słowami:

Niedługo Wasia się wzbogaci,

A Lusię czeka niespodzianka,

On na jej konto milion wpłaci,

Czułego pragnąc grać kochanka.

I rzeczywiście, Olgę spotkała niespodzianka, Wasia bowiem porzucił ją dla obecnej na wspomnianych urodzinach Jakatieriny Wasiljewny Zabołockiej, żony poety Nikołaja Zabołockiego. Grossman wyprowadził się z domu, miał gdzie, gdyż jeszcze w 1947 r. wystarał się o pokój do pracy dla siebie przy prospekcie Łomonosowa. Wydarzenia, które miały nastąpić, stały się – powiada Fiodor Huber – „największą udręką dla mnie i dla moich bliskich, ukochanych ludzi, tych, których nazwałem tatą i mamą". Odbicie tego znajdujemy w listach Olgi Grossman: „Co mam ci powiedzieć: smutno, tęsknię bez Ciebie, często beczę, łzy, jak widać, nigdy się nie kończą", „Jakże mocno przyrosłeś do mnie, oderwać się od Ciebie w żaden sposób nie potrafię", „Czytałam wiersze Zabołockiego. Oj, Wasieńka, Wasieńka, coś ty narobił...".

W 1959 r. Grossman wrócił do Olgi. Towarzyszyła mu do końca: przepisywała jego utwory, utrzymywała w porządku archiwum, pielęgnowała w chorobie, podczas pobytu w szpitalu czuwała przy łóżku chorego, a reszta krewnych i bliskich dyżurowała według sporządzonego przez nią grafiku.

Olga Michajłowna Huber zmarła w 1988 roku. Pochowano ją obok Wasilija Grossmana na cmentarzu Trojekurowskim.

Po 1956 roku Grossman pomagał w publikacji książki Borisa Hubera „Babie lato". Oldze zaś, gdy w 1959 r. w Dietgizie wydana została przedwojenna powieść Wasilija „Stepan Kolczugin", autor napisał na podarowanym egzemplarzu: „Kochanej Lusi, która pierwsza drukowała tę książkę". To się nazywa: tytuł do chwały.

Fiodor Huber „Wasilij Grossman. Pamięć i listy". Przełożył i przypisami opatrzył Jerzy Czech. W.A.B., Warszawa 2011

Wasilij Grossman bardzo chciał zostać pisarzem, choć do pewnego momentu wyglądało, że pójdzie w ślady ojca, inżyniera chemika. Po studiach chemicznych podjął pracę w instytucie naukowo-badawczym w Makiejewce, zajmując się bezpieczeństwem prac górniczych. W Donbasie mieszkał do roku 1933.

W 1931 roku rozwiódł się z żoną Galiną. To jednak, co miało zaważyć na reszcie życia Grossmana, stało się  w marcu 1934 r. Jego opowiadanie „W mieście Berdyczowie" (znany jest film „Komisarz" Askoldowa zrealizowany na motywach tego opowiadania) zachwyciło Gorkiego, który namaścił autora na zawodowego pisarza. Mniej podobała mu się powieść „Glikauf",  produkcyjniak o ludziach Donbasu i ich pracy, ale i ona została opublikowana.

Świeżo upieczony prozaik zabrał się do kolejnej książki – „Stiepan Kolczugin", zaczął też sztukę teatralną, wreszcie zakochał się. W żonie przyjaciela, też pisarza, Borisa Hubera, Oldze Michajłownie Huber, która dla Wasilija zostawiła nie tylko męża, ale i synów – Miszę i Fiedię.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą