Brian Reynolds Myers z Pusan
Kim Dzong Un może uważać się za szczęściarza, że jego pierwsze urodziny po przejęciu władzy przypadły w niedzielę (8 stycznia – red.), bo w tym delikatnym momencie, w jakim znalazł się kraj, nie trzeba było ogłaszać nowego święta. Ale łatwość, z jaką nowy „najwyższy przywódca" przejął stery Korei Północnej, ma niewiele wspólnego ze zwykłym szczęściem. Doskonałą robotę wykonała m.in. machina propagandowa. Teraz już wiemy, dlaczego do czasu śmierci ojca osoba Kim Dzong Una była na marginesie wieczornych wiadomości. W efekcie naród mógł się po raz pierwszy dokładnie przyjrzeć przygotowywanemu na następcę młodzieńcowi dopiero w najbardziej niezwykłych okolicznościach: w czasie kiedy cierpiał, bardziej od wszystkich.
Co ważniejsze, sukcesja jest logicznym następstwem etniczno-nacjonalistycznego kultu jednostki. Ludzie, którzy cenią czystość rasową, są zawsze przekonani, że niektóre więzy krwi są lepsze od innych. A w całej rasie Kim Ir Sena, jak północni Koreańczycy sami się określają, nie ma czystszej krwi niż ta płynąca w żyłach wiecznego prezydenta. Coraz wyraźniej demonstrowana skłonność Kim Dzong Una do upodabniania się do dziadka nie tylko w wyglądzie, ale i w zachowaniu (włącznie z jego podpisem), mają naturalnie pokazać, że – jak mawia koreańskie przysłowie – „krew zawsze mówi prawdę".
Przynależność do wielkiej rodziny ma być gwarancją dostępu do wiedzy będącej w posiadaniu sędziwych mędrców. Dlatego kłopotliwe może być uzasadnienie, po co wysłano Kim Dzong Una do szkoły w Szwajcarii. Machina propagandowa prawdopodobnie zignoruje ten fragment jego biografii. Z ostatnich doniesień wynika, że może być mu za to przypisana rozprawa naukowa na temat wielkich myśli jego ojca. Nowy przywódca miał ją napisać, mając 16 lat, w Pjongjangu.
Od początku nieprawdopodobne były hipotezy, że jacyś generałowie albo inne liczące się siły mogliby sprzeciwić się przejęciu władzy przez Kima. Sprzeciwienie się dziedzicznej sukcesji byłoby równoznaczne z rzuceniem wyzwania całemu państwu. A takie postępowanie jest sprzeczne z myśleniem tamtejszych elit.