Kilka książek Munro zostało na szczęście przetłumaczonych na polski, a ich lektura pomaga zrozumieć, czym różni się dobra proza od literackiej konfekcji, bez opamiętania pochłanianej przez Polaków (vide lista bestsellerów z poprzedniego „Plusa-Minusa") oraz od idiotycznych eksperymentów językowo-fabularnych, świadectw prowincjonalizmu naszych młodych i najmłodszych prozaików.

Alice Munro to autorka, która przede wszystkim szanuje czytelnika. Literatura jest tu tym, czym była od zawsze – komunikatem między autorem a odbiorcą, który widzi, czuje i stara się zrozumieć bohaterów opowiadań. Na przykład tych, które weszły w skład debiutanckiej książki Munro pt. „Taniec szczęśliwych cieni". Miejscem ich akcji jest nieodmiennie kanadyjska prowincja, świat, w którym ukształtowała się pisarka urodzona w 1931 roku w Wingham, w stanie Ontario.

Jest dziecko, które doświadcza nagłego zgonu swojej surowej babki („Wycieczka nad morze"), są siostry, których życie bez reszty zorganizowała długa choroba matki, a potem jej śmierć, nie potrafią oderwać się od tamtych lat i powracającego jak mantra w starym domu pytania chorej: „Jest tu ktoś!?" („Pokój utrechcki"). Świat jest zachwycający i okrutny, jak widziana przez dzieci scena zabijania przez ojca koni – ten obraz chyba najpełniej łączy w sobie dwa konstytuujące pisarstwo Munro elementy („Chłopcy i dziewczynki"). Bo przecież jest piękno w geście małej Helen, kiedy częstuje popcornem Myrę, dziewczynkę odrzuconą przez szkolną społeczność, i jest okrucieństwo w jej późniejszej ciężkiej chorobie („Dzień motyla"). Okrutna jest śmierć małego, niedorozwiniętego chłopca („Czas umierania"), a piękne jest spotkanie komiwojażera z jego byłą miłością, spracowaną farmerką z dziury zabitej dechami („Komiwojażer Braci Walker") i gra na fortepianie upośledzonej Dolores Boyle (opowiadanie tytułowe).

Ale przede wszystkim jest literatura, w której okrutni i słabi ludzie oraz wspaniałość i surowość otaczającej ich przyrody tworzą jeden obraz, nie do rozdzielenia, zachwycający i spójny. I nie do podrobienia, stąd pierwszy zbiór opowiadań Munro od razu zdobył uznanie czytelników i krytyki. Pisarka w ostatnich latach ograniczyła spotkania z czytelnikami, prasa czasem napomyka o jej problemach zdrowotnych, o walce z chorobą nowotworową. Mieszka i pisze w Clinton nad jeziorem Huron w Ontario. Z nadzieją czekamy na tegoroczny werdykt Akademii Szwedzkiej.

Alice Munro, „Taniec szczęśliwych cieni", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.