Może trochę wychodzi poza kanon oficjalnego stanowiska – głównie wyrażając wątpliwości – ale nie mówimy przecież o herezjach. Lefebryści stali się dla swoich parafian prawdziwymi pasterzami. Niewielu jest takich księży, a przynajmniej o niewielu się słyszy...
Te cztery zdania napisane powyżej pewnie niektórych oburzą, szczególnie czytane w dniach, gdy odbywa się kanonizacja Jana Pawła II. Bo polski papież, jak wiadomo, w 1988 roku za nieposłuszeństwo ekskomunikował biskupów z Bractwa św. Piusa X (a samo bractwo usunął z Kościoła). Tę ekskomunikę cofnął dopiero w 2009 roku Benedykt XVI.
Niezależnie od decyzji obu papieży każde ze zdań rozpoczynających ten tekst jest prawdziwe. Lefebryści nie głoszą herezji, a w wielu miejscach świata, choćby we Francji, ich parafie są jedynymi naprawdę żywymi źródłami katolicyzmu. Są kapłanami uwielbianymi przez swoich parafian, budującymi silne wspólnoty, wokół nich powstają stowarzyszenia świeckich, placówki edukacyjne, zakłady opiekuńcze, jakich w głównym nurcie Kościoła w wielu krajach nominalnie katolickich próżno szukać.
Czy to znaczy, że Kościół – nie bacząc na inne kwestie – powinien bezwarunkowo zaakceptować Bractwo św. Piusa X i dać mu pełną swobodę działania w ramach swoich struktur? Oczywiście nie – bo zasadą działania Kościoła katolickiego jest hierarchiczność. Ktoś, kto nie uznaje tej zasady, nie mieści się w Kościele i powinien poszukać sobie wspólnoty, która nie wymaga podporządkowania się przełożonym. Dlatego lefebryści faktycznie do dziś pozostają poza Kościołem i nic nie wskazuje na to, że może się to zmienić.
Teraz krótkie wyjaśnienie. Pierwsze cztery zdania tego tekstu to plagiat. Pozwoliłem sobie zaczerpnąć je z opublikowanego w „Gazecie Wyborczej" felietonu pewnej publicystki, której wydaje się, że rozumie Kościół. Jak to – ktoś zapyta – taka apologia lefebrystów pojawiła się w „Wyborczej"? Już uspokajam. Oczywiście, że nikt tam nie chwalił Bractwa św. Piusa X. To moja wina – to ja pozwoliłem sobie podmienić w „gazetowym" tekście ks. Wojciecha Lemańskiego na lefebrystów.