Bractwo księdza Lemańskiego

Tradycjonalistyczne Bractwo Kapłańskie św. Piusa X nie głosi żadnych prawd niezgodnych z doktryną wiary.

Publikacja: 26.04.2014 19:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Może trochę wychodzi poza kanon oficjalnego stanowiska – głównie wyrażając wątpliwości – ale nie mówimy przecież o herezjach. Lefebryści stali się dla swoich parafian prawdziwymi pasterzami. Niewielu jest takich księży, a przynajmniej o niewielu się słyszy...

Te cztery zdania napisane powyżej pewnie niektórych oburzą, szczególnie czytane w dniach, gdy odbywa się kanonizacja Jana Pawła II. Bo polski papież, jak wiadomo, w 1988 roku za nieposłuszeństwo ekskomunikował biskupów z Bractwa św. Piusa X (a samo bractwo usunął z Kościoła). Tę ekskomunikę cofnął dopiero w 2009 roku Benedykt XVI.

Niezależnie od decyzji obu papieży każde ze zdań rozpoczynających ten tekst jest prawdziwe. Lefebryści nie głoszą herezji, a w wielu miejscach świata, choćby we Francji, ich parafie są jedynymi naprawdę żywymi źródłami katolicyzmu. Są kapłanami uwielbianymi przez swoich parafian, budującymi silne wspólnoty, wokół nich powstają stowarzyszenia świeckich, placówki edukacyjne, zakłady opiekuńcze, jakich w głównym nurcie Kościoła w wielu krajach nominalnie katolickich próżno szukać.

Czy to znaczy, że Kościół – nie bacząc na inne kwestie – powinien bezwarunkowo zaakceptować Bractwo św. Piusa X i dać mu pełną swobodę działania w ramach swoich struktur? Oczywiście nie – bo zasadą działania Kościoła katolickiego jest hierarchiczność. Ktoś, kto nie uznaje tej zasady, nie mieści się w Kościele i powinien poszukać sobie wspólnoty, która nie wymaga podporządkowania się przełożonym. Dlatego lefebryści faktycznie do dziś pozostają poza Kościołem i nic nie wskazuje na to, że może się to zmienić.

Teraz krótkie wyjaśnienie. Pierwsze cztery zdania tego tekstu to plagiat. Pozwoliłem sobie zaczerpnąć je z opublikowanego w „Gazecie Wyborczej" felietonu pewnej publicystki, której wydaje się, że rozumie Kościół. Jak to – ktoś zapyta – taka apologia lefebrystów pojawiła się w „Wyborczej"? Już uspokajam. Oczywiście, że nikt tam nie chwalił Bractwa św. Piusa X. To moja wina – to ja pozwoliłem sobie podmienić w „gazetowym" tekście ks. Wojciecha Lemańskiego na lefebrystów.

Felieton, z którego zaczerpnąłem fragment, zatytułowano „Jan Paweł II myślał o księdzu Lemańskim". To zabieg może nawet i chwytliwy, ale intelektualnie nieuczciwy. Równie dobrze ktoś inny mógłby stwierdzić, że skoro polski papież bardzo brutalnie potraktował lefebrystycznych biskupów (a ekskomunika, jak wiadomo z wielu relacji i wspomnień, była dla tych głęboko wierzących ludzi prawdziwą tragedią) „tylko" dlatego, że nie okazali mu posłuszeństwa, to podobnie potraktowałby ks. Wojciecha Lemańskiego, który w Jasienicy stworzył sobie wspólnotę wiernych bardziej lojalną wobec niego samego niż wobec wiary i Kościoła świętego.

Do dziś stoi mi przed oczami scena, gdy ks. Lemański, otoczony przez swoich wyznawców przed kościołem, podpuszcza ich, pokrzykując na kanclerza kurii: „stoi przed wami ten ksiądz, który siedem lat temu, kiedy chcieliśmy na plebanii założyć przedszkole, powiedział: nie będzie żadnego przedszkola". Wciąż pamiętam, jak ks. Lemański odmawiał opuszczenia parafii i w popularnym programie telewizyjnym buńczucznie oświadczał, że ważniejsze od „pokory i posłuszeństwa" jest jego dobre imię.

Dokonania ks. Lemańskiego najłatwiej ocenić po owocach. A te są zatrute. Bo co można powiedzieć o ludziach, którzy zakłócają mszę świętą, którzy grożą, że jeśli „tylko inny ksiądz tu przyjdzie, to kijami wyjdziemy i pogonimy go"? Czy można za dobrych katolików uważać ludzi, którzy, używając mało cenzuralnych słów, krzyczą na wysłanego przez biskupa księdza dziekana, aby opuścił teren parafii?

A były jeszcze wypowiedzi parafian, że ich proboszcz był wyrzutem dla wszystkich innych, „bo na spotkaniach dekanalnych nie śmiał się z kawałów o Żydach". Jak rozumiem: wszyscy inni się śmiali z Żydów: księża biskupi, księża dziekani, pozostali proboszczowie... Obrzydliwy argument podpowiedziany przez kogoś, kto doskonale wie, że najłatwiej człowieka zniszczyć, choćby i bez dowodów, oskarżając o antysemityzm.

I na koniec pozornie mało znacząca, ale tak naprawdę najbardziej szokująca, deklaracja: że parafianie nie wyobrażają sobie w Jasienicy „innego księdza niż Lemański".

To wszystko wystarczyłoby, aby natychmiast usunąć ze stanowiska proboszcza z Jasienicy. Nawet gdyby jakimś cudem potrafił wlać w swoich parafian tyle prawdziwego ducha i żarliwej wiary w Boga, co lefebryści.

Może trochę wychodzi poza kanon oficjalnego stanowiska – głównie wyrażając wątpliwości – ale nie mówimy przecież o herezjach. Lefebryści stali się dla swoich parafian prawdziwymi pasterzami. Niewielu jest takich księży, a przynajmniej o niewielu się słyszy...

Te cztery zdania napisane powyżej pewnie niektórych oburzą, szczególnie czytane w dniach, gdy odbywa się kanonizacja Jana Pawła II. Bo polski papież, jak wiadomo, w 1988 roku za nieposłuszeństwo ekskomunikował biskupów z Bractwa św. Piusa X (a samo bractwo usunął z Kościoła). Tę ekskomunikę cofnął dopiero w 2009 roku Benedykt XVI.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy