Reklama

Redaktor

Tupot nóg po deskach sieni, bo przecież wszędzie boso: po chlastających w biegu, odurzająco pachnących trawach, głucho tętniącym gliniastym trakcie, piaszczystych łachach rzeki.

Publikacja: 12.07.2014 13:00

Wojciech Stanisławski

Wojciech Stanisławski

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Nikołka, syn duchownego, nie może usiedzieć w domu: wieczorem jasna głowa kiwa się nad rzadkimi pod Tambowem tomami Verne'a i Tołstoja, ale skoro świt znów pędzi, bo świat pełen jest epifanii: rozpięte przez noc pajęczyny, szkliste i rubinowe czereśnie, tęczujące kolumny komarów i serce bijące w gardle, kiedy z wylinki wyłania się ważka.  Podobną radość z urody Stworzenia opisał w pół wieku później równieśnik niemal Nikołki z drugiego końca Cesarstwa, podziwiający gody zaskrońców nad brzegami Niewiaży czy może Issy.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Poranek dnia zagłady”: Komus unicestwiony
Plus Minus
„Tony Hawk’s Pro Skater 3+4”: Dla tych, co tęsknią za deskorolką
Plus Minus
„Gry rodzinne. Jak myślenie systemowe może uratować ciebie, twoją rodzinę i świat”: Rodzina jak wielki zderzacz relacji
Plus Minus
„Ze mną przez świat”: Mogło zostać w szufladzie
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marcin Mortka: Całkowicie oddany metalowi
Reklama
Reklama