Macie w Stowarzyszeniu na rzecz Chłopców i Mężczyzn jakiś wzór męskiej partii?
Nigdy w ten sposób o tym nie myślałem. Zamiast wizji ugrupowania mamy postulaty i jest nam obojętne, kto wprowadzi je w życie. Zaskakująco różne osoby odwołują się do poszczególnych z nich. O alienacji rodzicielskiej mówili i Sławomir Mentzen, i Szymon Hołownia, i Rafał Trzaskowski. Także Magdalena Biejat coś o tym wspomniała, gdy została zapytana. Dobrze byłoby, gdyby politycy potrafili w tych kwestiach współpracować. W Sejmie funkcjonuje Parlamentarny Zespół ds. Zdrowia Mężczyzn, w którym zasiada czwórka posłów Koalicji Obywatelskiej, z Marcinem Józefaciukiem na czele. Nie widać jednak szczególnej woli ponadpartyjnej współpracy. Nie ma nowych członków, a Konrad Berkowicz (z klubu Konfederacji – red.) dla żartu założył oddzielny Zespół ds. Mężczyzn.
Żyjemy w czasach, w których da się jeszcze prowadzić politykę niebędącą grą o sumie zerowej? Taką, w której nie zakładamy, że aby jedna grupa zyskała, inna musi stracić?
Zazwyczaj polityka polega na podejmowaniu decyzji o redystrybucji – nie tylko finansowej, ale także uwagi czy godności. Często ktoś na tym cierpi. Ale, po pierwsze, można to robić w taki sposób, żeby nie tracili zawsze ci sami, np. ze względu na płeć czy miejsce zamieszkania. Po drugie, w politologii mówi się, że politycy muszą udowadniać, że robią – w skrócie – dobre rzeczy dla dobrych ludzi. Łatwo da się uzasadnić, że skoro mężczyźni żyją krócej, to należy zrobić dla nich program prozdrowotny, np. wspomniane już androbusy. Kobiety nie będą przeciw, bo same często dostrzegają, że ich mężowie czy partnerzy niedostatecznie dbają o siebie. Podobnie z postulatem 100-proc. opłacania urlopów rodzicielskich dla obu płci. To są rozwiązania korzystne i dla mężczyzn, i dla kobiet. Jest więc wiele rzeczy, które rząd jeszcze może zrobić, żeby pokazać mężczyznom, że są równo traktowani.
O ile te postulaty im się podobają.
Tak, ale gdyby wprowadzono np. dobrowolne szkolenia wojskowe dla obu płci, to przemówiłoby to także do tej sceptycznej wobec równości części mężczyzn. Niektórzy z nich chcieliby, żeby państwo umożliwiło im takie szkolenie, dzięki któremu czuliby się bezpieczniej.
Skoro mężczyźni żyją krócej,
to należy zrobić dla nich program prozdrowotny, np. androbusy. Kobiety nie będą przeciw,
bo same często dostrzegają, że ich mężowie czy
partnerzy niedostatecznie dbają o siebie.
Michał Gulczyński
To rząd musi podjąć działania i pokazać, że równość płci – którą ma na sztandarach – oznacza też działania dla mężczyzn. Równy wiek emerytalny też nie wydaje mi się czymś szczególnie kontrowersyjnym, ale za to oddalonym w czasie.
W dodatku niewiara w Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest duża.
Przepisy emerytalne za naszej pamięci zmieniały się już kilkukrotnie. Mieliśmy OFE, podwyższenie i obniżenie wieku przejścia na emeryturę, niedawno wprowadzono pracownicze plany kapitałowe. Zmian było tyle, że zaufanie w to, iż system przetrwa w obecnej formie w perspektywie kilkudziesięciu lat, jest niewielkie. Szczególnie że rodzi się coraz mniej dzieci. W takiej optyce założenie, że trzeba liczyć na siebie, nie jest zupełnie nieracjonalne. Poza tym co czwarty mężczyzna nie dożywa wieku emerytalnego, co tym bardziej zniechęca do ponoszenia obciążeń.
„Idziemy ku przepaści, ku powszechnej mizoginii i mizoandrii” – mówił pan Michałowi Płocińskiemu w wywiadzie udzielonym dwa i pół roku temu. Na jakim etapie tego procesu jesteśmy?
Napięcie się utrzymuje. Widać to było w reakcji na nasze spotkanie z Rafałem Trzaskowskim. Jego wpis w portalu X miał około 100 tys. wyświetleń do momentu, kiedy nie uaktywniły się użytkowniczki nieprzychylne naszym postulatom, często deklarujące feminizm. Wówczas zasięg wzrósł do 300 tys.
Jakie emocje odczytuje pan z tych komentarzy?
Młode kobiety, które przyzwyczajone są do narracji, że to one są pokrzywdzone, dziwią się, gdy nagle ktoś postuluje, że należy ze względu na płeć pomóc także mężczyznom.
Czyli czeka nas eskalacja?
Nie wiem. To zależy od tego, co rząd zrobi przez dwa lata. To sporo czasu, by pokazać mężczyznom, że dostrzega się ich problemy i chce się im przeciwdziałać, mając na to jednocześnie jakiś plan. Państwo ma narzędzia, żeby pokazać, iż równość płci może oznaczać coś pozytywnego dla obu grup, nie tylko dla kobiet.
rozmawiał Roch Zygmunt