Rosja chce przetestować jedność NATO. Gdzie i w jaki sposób może uderzyć Kreml?

Szef niemieckiego wywiadu ujawnia agresywne plany Rosji wobec NATO. Co o tym sądzą eksperci w Warszawie i Wilnie? – Nie liczmy na to, że przylecą amerykańscy spadochroniarze i nam pomogą. Bo mogą nie przylecieć – komentuje „Rz” litewski politolog.

Publikacja: 12.06.2025 04:30

Czy Władimir Putin może zaatakować któreś z państw NATO?

Czy Władimir Putin może zaatakować któreś z państw NATO?

Foto: REUTERS/Sputnik/Alexei Babushkin

Czy Władimir Putin może zaatakować któreś z państw NATO i tym samym przetestować jedność sojuszu, a w szczególności artykuł 5. traktatu północnoatlantyckiego? Szef Federalnej Służby Wywiadowczej Niemiec (BND), Bruno Kahl, przekonuje, że tak. – Jesteśmy całkiem pewni i posiadamy potwierdzające to dane wywiadowcze, że Ukraina jest tylko jednym z etapów na drodze na Zachód – powiedział w wywiadzie dla „Table Media”.

Zaznaczał jednak, że Putin nie musi wysyłać armii pancernej, lecz może użyć tzw. zielonych ludzików, którzy w nieoznakowanych mundurach wdarliby się na teren jednego z krajów bałtyckich pod pretekstem rzekomej „obrony mniejszości rosyjskiej”. Latem ubiegłego roku niemiecki minister obrony Boris Pistorius ostrzegał, że  Niemcy muszą „być zdolni do wojny do 2029 roku”. Podobnie wypowiada się sekretarz generalny NATO Mark Rutte. W poniedziałek mówił, że Rosja będzie gotowa „do użycia siły militarnej” przeciwko NATO w ciągu pięciu lat. 

Rosja wkroczy do państw bałtyckich? 

– Politycy litewscy mówią o potrzebie zwiększenia wydatków na obronę. Sztab Generalny przygotowuje się do różnych scenariuszy. Tworzy się pierwsza dywizja litewskich sił zbrojnych, która do 2030 roku ma liczyć 20 tys. żołnierzy. Na Litwie stacjonuje też brygada niemiecka w ramach sił NATO. Czy to wystarczy? Wątpię – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie.

Powinniśmy myśleć o tworzeniu rezerw i rozwijaniu własnych państwowych przemysłów zbrojeniowych, a nie liczyć na prywatne spółki czy na to, że przylecą amerykańscy spadochroniarze i nam pomogą. Bo mogą nie przylecieć

prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie

Uważa, że o bezpieczeństwie naszego regionu ostatecznie przesądzi wynik trwających od miesięcy rozmów amerykańsko-rosyjskich. – Ewentualne wycofanie żołnierzy z naszego regionu może nie będzie oznaczało natychmiastowej wojny z Rosją. Ale Kreml na pewno postawi nam warunki – wskazuje ekspert.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Pat rosyjsko-ukraiński. Kiedy zakończy się wojna?

– Europa potrzebuje czasu na rozwój przemysłu zbrojeniowego, a my tego czasu nie mamy. Powinniśmy myśleć o tworzeniu rezerw i rozwijaniu własnych państwowych przemysłów zbrojeniowych, a nie liczyć na prywatne spółki czy na to, że przylecą amerykańscy spadochroniarze i nam pomogą. Bo mogą nie przylecieć – konkluduje.

Kim są „zielone ludziki” Putina? Były oficer Służby Wywiadu Wojskowego: chodzi o 80–120 tys. najemników

Były oficer Służby Wywiadu Wojskowego, a obecnie pracownik naukowy Wydziału Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Białostockiego, ppłk rez. Maciej Korowaj, nie ma wątpliwości, że Rosja swoimi działaniami dąży do przesunięcia NATO na granice, które sojusz zajmował w latach 90.

– Jednym ze sposobów realizacji tego celu jest testowanie integralności sojuszu w ramach art. 5. Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób Federacja Rosyjska formatuje swoją armię, można z bardzo dużym prawdopodobieństwem wskazać, że te siły będą przygotowywane do konfrontacji z NATO na kierunku bałtycko-arktycznym – mówi „Rzeczpospolitej” Korowaj.

Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób Federacja Rosyjska formatuje swoją armię, można z bardzo dużym prawdopodobieństwem wskazać, że te siły będą przygotowywane do konfrontacji z NATO na kierunku bałtycko-arktycznym

ppłk rez. Maciej Korowaj, były oficer Służby Wywiadu Wojskowego, pracownik naukowy Wydziału Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Białostockiego

Przypomina, że w czasie wojny z Ukrainą Putin podjął decyzję o utworzeniu dwóch nowych okręgów wojskowych – moskiewskiego i leningradzkiego. – Szczególnie interesujący jest leningradzki, którego częścią jest obwód królewiecki. Rosja w tym obszarze poczyniła bardzo duże inwestycje militarne, budując nowe koszary, bazy i rozbudowując lotniska – i to na dość niespotykaną skalę, biorąc pod uwagę jej wydatki i zaangażowanie w wojnie z Ukrainą – dodaje.

Rosyjskie Siły Specjalnych Operacji (SSO) nie należą do sił zbrojnych Rosji. Co więcej, te siły powiększono o najemników – najpierw z Grupy Wagnera, a teraz z Grupy Redut – którzy uczestniczą w operacjach na całym globie, m.in. w Afryce czy Azji

ppłk rez. Maciej Korowaj, były oficer Służby Wywiadu Wojskowego, pracownik naukowy Wydziału Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Białostockiego

Potencjał takich rosyjskich jednostek ocenia na około 80–120 tys. najemników.

Gdzie może uderzyć Rosja Putina? Nie tylko państwa bałtyckie są na celowniku Putina

– Kraje bałtyckie są militarnie bardzo słabe w stosunku do tego, co Rosja może zgromadzić po drugiej stronie granicy. Nie mają takiej głębi operacyjnej jak Ukraina, która mogła wpuścić rosyjskie jednostki i później je odcinać. Finlandia jest krajem obronnym, tak samo jak i Szwecja. Co prawda na Morzu Bałtyckim NATO ma zdecydowaną przewagę, ale Rosja wyciąga wnioski ze swoich porażek na Morzu Czarnym i reformuje strukturę piechoty morskiej i wojsk przybrzeżnych – uważa Korowaj.

Czytaj więcej

Pociąg pospieszny do Kim Dzong Una. Jak Korea Północna wspiera Rosję Putina

Uspokaja zaś, że NATO „ma własne scenariusze na tego typu zagrożenia”. – Organizowane są ćwiczenia m.in. sił specjalnych państw NATO, ale też marynarek wojennych. Sojusz ćwiczy też na innych obszarach, np. w ubiegłym roku polscy żołnierze uczestniczyli w ćwiczeniach na Islandii – wskazuje.

Litewski politolog: do Wilna mają 30 kilometrów

Czy Władimir Putin może zaatakować któreś z państw NATO i tym samym przetestować jedność sojuszu, a w szczególności artykuł 5. traktatu północnoatlantyckiego? Szef Federalnej Służby Wywiadowczej Niemiec (BND), Bruno Kahl, przekonuje, że tak. – Jesteśmy całkiem pewni i posiadamy potwierdzające to dane wywiadowcze, że Ukraina jest tylko jednym z etapów na drodze na Zachód – powiedział w wywiadzie dla „Table Media”.

Zaznaczał jednak, że Putin nie musi wysyłać armii pancernej, lecz może użyć tzw. zielonych ludzików, którzy w nieoznakowanych mundurach wdarliby się na teren jednego z krajów bałtyckich pod pretekstem rzekomej „obrony mniejszości rosyjskiej”. Latem ubiegłego roku niemiecki minister obrony Boris Pistorius ostrzegał, że  Niemcy muszą „być zdolni do wojny do 2029 roku”. Podobnie wypowiada się sekretarz generalny NATO Mark Rutte. W poniedziałek mówił, że Rosja będzie gotowa „do użycia siły militarnej” przeciwko NATO w ciągu pięciu lat. 

Pozostało jeszcze 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Strach wojny wisi nad Bliskim Wschodem
Konflikty zbrojne
Ukraińcy: Rosjanie stracili na wojnie już ponad milion żołnierzy
Konflikty zbrojne
Powietrzna wojna Rosji i Ukrainy: Oko za oko, dron za dron
Konflikty zbrojne
Widmo rosyjskiej ofensywy w stepach
Konflikty zbrojne
Palestyńczycy szli po jedzenie, izraelscy żołnierze otworzyli ogień. Kilkadziesiąt ofiar